Kupujemy drewno opałowe. Drewno opałowe do kominka

Każdy z nas omal codziennie coś kupuje: kilogram ziemniaków, litr mleka, jeden chleb, gazetę lub – żeby podać przykład ekstremalny – 100 cegieł. Kilka dni temu kupowałem cegły, więc przykład mi się utrwalił. 🙂 Płacimy i odchodzimy od kasy wiedząc, ile za co zapłaciliśmy. Opisany paragon, opis na opakowaniu… Sprawa prosta. Pieniądze się zgadzają. Wszystko inne powinno się też zgadzać. Gorzej sprawy się mają, gdy kupujemy drewno opałowe do kominka. Nie sądziłem, że będę się nad tym tyle głowił. 🙂 Ale skoro piec w domu stoi… Niestety. Drewno opałowe jest tematem moich rozmyślań co najmniej dwa razy do roku. Drewno opałowe do kominka staje się podstawowym towarem, wokół którego buduję strategię wiosennych zakupów.

Nie kupimy tony drewna, choć drewno można zważyć. To samo drewno u tego samego sprzedawcy dzisiaj może być przecież mokre a jutro mieć mniejszą wilgotność. Żaden sprzedawca nie wpadnie na pomysł, aby sprzedawać drewno opałowe na wagę. Nabywca chyba też nie chciałby kupować drewna na wagę. Bywają składy, w których można kupić worek drewna rozpałkowego. Sprzedawca oferuje np. klepki rozpałkowe w worku 120-litrowym, nawet informuje, że w worku jest 10kg drewna, ale i tak nie wiemy dokładnie, ile tego drewna kupiliśmy. Pozostaje szybka ocena sytuacji: worek poj. 120 litrów, drewna 10kg, małe suche klepki, ciasno zapakowane, cena 15 zł? Sprzedający twierdzi, że 10 worków to metr przestrzenny. Chyba tanio. Kupujemy. Jeśli nie mamy pewności, należy odwiedzić kilku lub kilkunastu sprzedawców i porównać sposób pakowania, jakość i gatunek drewna oraz cenę za tę samą lub bardzo zbliżoną ilość drewna.

Drewno opałowe do kominka – tanio, solidnie układane, dowóz w cenie.

Jeśli ktoś kupuje drewno opałowe to na pewno co roku przegląda dziesiątki ofert, aby w końcu znaleźć tę jedną, która będzie mu odpowiadała. Optymistycznie zakładam, że znajdzie. Jakkolwiek nie wiem, czy jest ktoś, kto po zakupie drewna opałowego był przekonany, że kupił drewna tyle, za ile zapłacił. Sprawa nie jest już tak prosta. Drewno opałowe do kominka znika zaraz po rozładowaniu z samochodu dostawcy. 🙂

drewno opałowe do kominka

REKLAMA

Metr przestrzenny

Osobliwa jednostka miary. Metr przestrzenny stosowany jest jako miara pomocnicza do szacowania powierzchni potrzebnej do przewozu niektórych towarów. Tzw. metr przestrzenny drewna nie jest tym samym co kubik drewna, ani tez tym samym co drewna metr sześcienny. Kubik drewna to drewno obrobione np. stolarsko w tartaku, np. w postaci gładkich desek, po ułożeniu tworzących prostopadłościan o bokach 1mx1mx1m. W kubiku drewna nie ma prześwitów, bo drewno w postaci desek czy kantówek da się ułożyć bardzo ciasno. W kubiku drewna nie będzie też już… kory. 😉 Korę usunięto podczas obróbki.

Metr przestrzenny nie jest znormalizowany, nie jest jednostką miary SI. Metr przestrzenny drewna zatem to umowna ilość drewna ściętego, pokawałkowanego i ułożonego w… hm… zamkniętej przestrzeni metra sześciennego. Zależnie od gatunku drewna, wilgotności, kształtu oraz wielkości układanych kawałków, w metrze przestrzennym owego drewna może być ilość różna.

Metr przestrzenny drewna kominkowego

Większość upiera się, że kubik drewna to to samo, co drewna metr sześcienny. Czy ja wiem? Skoro do różnych celów kupujemy drewno o określonej wilgotności? Skoro wiemy, że bardzo mokre drewno może zwiększyć swoją objętość nawet o połowę? Czy w kubiku tego samego gatunkowo drewna kupionego np. w suszarni, jest go dokładnie ta sama ilość, co w kubiku niesezonowanego drewna pociętego w tartaku? Zbyt dociekliwie? Okej.

Ilość drewna opałowego w tzw. metrze przestrzennym zależy również od sposobu układania. Sposób układania zależy wreszcie od tego, kto układa wspomniane. Tu jest piec – przepraszam – pies pogrzebany.

I teraz przypominała mi się scena z emitowanej właśnie reklamy PKP. Pracownik PKP odbiera koszulę z prasowalni. Wywiązuje się rozmowa z Panią, która mu tę koszulę prasowała. Rozmowa dotyczy podróży pociągami. Pani się żali, że pociągi się ślimaczą. Facet wyjaśnia, że nie każdy pociąg to PKP.
– I tu jest pies pogrzebany – kończy swoją partię krótkiego dialogu.
– A jakiej rasy był ten piesek? – pyta zatroskana Pani.
Ciekawe kiedy oprotestują to odpowiednie stowarzyszenia? Reklama jest wyjątkowo kiepska, zwłaszcza że przewoźnik kpi w niej z żeńskiej części pasażerów. Miało chyba być śmiesznie, a wyszło żałośnie. Ale wróćmy do tematu.

drewno opałowe do kominka

Widziały gały, co brały

Nie każdy metr przestrzenny drewna ułożonego u sprzedawcy na placu będzie nadal metrem przestrzennym, gdy, po dostarczeniu go na nasze podwórko, będziemy układać to drewno sami. Nigdy nie udało mi się odtworzyć metra przestrzennego zakupionego drewna, gdy po „zrzutce” zacząłem u siebie układać go sam. I nie układałem po to, aby sprawdzić rzetelność sprzedawcy. Ot, układałem, bo ułożyć musiałem, aby nie zalegało na środku podwórka. Być może jakoś tak mnie układa się lepiej? Nie wiem. Lepiej? A może gorzej?

Tym razem kupiłem drewno opałowe do kominka w kawałkach dość dużych, ale oczywiście były też i mniejsze. Układałem w pośpiechu. Zimno, więc nie ma co się ślimaczyć. Linkami oznaczyłem przestrzeń metra sześciennego. Moja drewutnia może pomieścić znacznie więcej, więc tak to sobie wszystko wytentegowałem. Mam kiepską wyobraźnię. 😉

Drewno opałowe do kominka

Kupiłem dwa metry przestrzenne. Tak? Tak. Ułożyło mi się… półtora metra przestrzennego. Hm. Zastanawiające. Dokupiłem jeszcze metr przestrzenny. U tego samego sprzedawcy. Dowieziono. Zrzucono. Poukładałem. W dwóch dostawach małym samochodem, który – zdaniem sprzedawcy – mieści dwa metry przestrzenne, kupiłem łącznie 3 metry przestrzenne drewna opałowego (buczyny). Po własnoręcznym ułożeniu okazało się, że mam… dwa. Hm. Zagadka. Drewno opałowe do kominka gdzieś się… rozpłynęło. Toż nikt nie ukradł, bo byłem cały czas w pobliżu. A niby widziały gały…

Ciąg dalszy i rozwiązanie zagadki w części drugiej.

Polub i podziel się treścią z innymi.

3 thoughts on “Kupujemy drewno opałowe. Drewno opałowe do kominka

    • 2019-09-11 o 12:50
      Permalink

      Każdy kto ma kominek, pieco-kominek lub choćby żeliwną kozę opalaną drewnem zna to doskonale. Kupowanie drewna do kominka nie jest niczym nadzwyczajnym. Produkt najzwyklejszy na świecie. Ale spotkanie i dyskusja ze sprzedającym ten produkt… to już całkiem inna sprawa. 😀 Jak oni potrafią czarować… Cena zmienia się diametralnie, gdy uprzedzamy, że drewno po dostarczeniu najpierw będzie ułożone, dokonany będzie pomiar i dopiero nastąpi zapłata… 😀 Najlepiej nie uprzedzać.
      Niestety, nie dodam podanego przez Panią linka, bo to reklama. Składy węgla też nie są lepsze… Te polewanie węgla lub/i drobnicy węglowej wodą jaki ma cel? Też sprzedajecie w metrach przestrzennych czy na wagę? Hm? 😀

      Odpowiedz
  • 2017-02-07 o 15:25
    Permalink

    Uśmiałem się setnie 😀 Fakt, że nigdy nie udało mi się kupić drewna tak, aby to, co było załadowane na samochodzie dostawcy, odpowiadało temu, co uzyskałem samodzielnie układając to właśnie zakupione drewno w swojej drewutni 😀 Jak oni to robią? 😀

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

cztery + siedem =