Lampy, kiecki i wiejskie plotecki

Do lata jeszcze daleko, ale nadchodząca wiosna sprawia, że o domu na wsi zaczynam myśleć intensywniej. Kilka rozpoczętych w ubiegłym roku inwestycji  należało będzie dokończyć. O tym pomyśle jednak za kilka tygodni, gdy ustąpią mrozy i temperatura ustabilizuje się w przedziałach dodatnich. Dzień nadal kończy się szybko, więc po pracy czasu na jakiekolwiek działania na wsi jest za mało. Dojazd. Powrót. Na zewnątrz za zimo. Wewnątrz za ciemno. Za ciemno jest w domku gospodarczym, bo nie rozprowadziłem w nim instalacji elektrycznej. Pomieszczenie muszę dobrze doświetlić, ponieważ spocznie w nim sporo przez lata nagromadzonych sprzętów. Mam tu na myśli oświetlenie sufitowe. Narzędziowiec ani nie ma okien, ani żadnych świetlików, więc jakieś lampy muszą się w nim pojawić. Myślę, że dwie lampy w stylu industrialnym powinny zapewnić dostateczną ilość światła, aby się nie potknąć o grabie, łopaty lub nie wpaść na taczkę, kosiarkę czy rowery.

lampy w stylu industrialnym

REKLAMA

Styl w stylu

Od dawna noszę się też z zamiarem kupna jakiegoś oświetlenia do wiejskiego salonu. Dotychczasowe górne oświetlenie nie zdaje egzaminu i się jakoś tak… hm… wizualnie zużyło. W wiejskich domach (tych z cegły i tych z drewna) ładnie wyglądają lampy w stylu industrialnym. Ten modny styl industrialny jest dość łatwy do osiągnięcia bez wielkich poszukiwań i wydatków. Jeśli ktoś przed laty nie wyrzucał starych lamp na śmietnik, to na pewno w piwnicy znajdzie coś ciekawego, z czego industrial aż kipi. Styl industrialny osiągniemy zawieszając starą gołą metalową oprawę z żarówką. Ja ten styl nazywam stylem remontowym. 🙂 Zazwyczaj na czas remontu mieszkania (np. malowanie pokoi) zdejmuję lampy i zawieszam same oprawy z żarówką. Mam kilka starych opraw tylko do tego celu. Inni osłaniają wiszące żyrandole, ale ja wolę je zdjąć. Żyrandole też trzeba wyczyścić. Mycie samych kloszy to za mało. Natomiast oprawa z żarówką zyska na urodzie, gdy dodamy trochę kolorowego przewodu prądowego i zainwestujemy w wielką żarówkę o jakichś zmyślnych kształtach. Dla jednego będzie to nadal goła oprawa z żarówką, dla drugiego – oświetlenie w odjechanym stylu industrialnym. Trochę się ostatnio o tym nasłuchałem. Nadużywam tego określenia umyślnie.

Lampy w stylu industrialnym

Do oświetlenia pomieszczenia w domu gospodarczym też wykorzystam lampy w stylu industrialnym. To pewne. Ale nie dlatego, że jestem już tak zafiksowany, że nawet w garażu wieszałbym lampy stylowe. Spokojnie. Przecież nie powieszę tam starego żyrandola… No, weź. 🙂 Oczywiście tyle przypadków ilu ludzi. Mój sąsiad ze starym biurkiem i lampką był tak związany, że, gdy – za namową syna – kupił nowe, stare wyposażenie (biurko, fotel, lampka) wylądowało w garażu. Stworzył tam autorski kącik w stylu wczesnego Gierka. Siada tam dumnie spoglądając na wypucowane autko. Dziwię się, jak można było na tym małym biureczku wygodnie pracować? Kto i dla kogo to zaprojektował? 🙂 Rozumiem, że w średniowieczu ludzie byli mniejsi. Zwierzęta domowe też były mniejsze. Tak! To dlatego rycerz mógł byka powalić, bo ówczesne bydło miało raptem jakieś 120 cm w kłębie. Współczesna krowa to gigant. No, ale znów oddalam się od światła. 🙂

lampy w starym stylu

Styl miejski w salonie wiejskim?

Wbrew pozorom lampy w stylu industrialnym są tak samo miejskie jak i wiejskie. W wiejskich oborach też wieszano lampy przemysłowe. Słucham? Okej. W wiejskich budynkach gospodarskich wieszano te lampy. Hm. Ale mój Dziadek wieszał w oborze. 🙂 Lampy przemysłowe, czyli najczęściej takie z kloszem zabezpieczonym przed uszkodzeniem metalowym koszem. Lampy te były przystosowane do żarówek o dużej mocy, czyli wykonane były z materiałów odpornych na wysoką temperaturę (ceramika) i uszkodzenia (metal). Lampy przemysłowe nie miały być ładne – one miały być trwałe. Były brzydkie, trwałe i… tanie! Fakt, że dzisiaj uznawane są za ładne wynika ze zmiany postrzegania piękna. Jeszcze nie tak dawno nikt w salonie nie zawiesiłby lampy typowej dla ówczesnej hali produkcyjnej. W salonach wieszano lampy zdobione. Teraz mówi się, że ktoś w salonie ma lampy w stylu glamour. Co ciekawe współcześnie wszystko najczęściej jest ładne, ale nietrwałe i…. drogie. 😀 Słucham? Tak. Jeśli jest trwalsze to pieruńsko drogie. 🙂

Glamour na mur?

To zależy, co się komu podoba. Z gustami ciężko polemizować. Dla mnie glamour to styl ani na deski, ani na mur. W wiejskim domu cegieł co kot. W salonie tylko komin gołą cegłą pięknie świeci. I taki miał być! Korci mnie, aby w wiejskiej sypialni jedną ze ścian wyłożyć starą cegłą licówką. Sporo drewna w całym domu, więc trochę więcej cegieł mogłoby być, prawda? Może tego lata wyszperam trochę czasu i pomysł się ziści? Tylko że, co pomyślę o tym wiosną, latem jakoś zapominam. Prace ogrodowe, kosiarkowy szał… A czasami na wsi chce się po prostu odpoczywać. Tak czy owak lampy w stylu glamour na wsi odpadają. Jeszcze po wsi zaczną gadać, że… Pioter w domu żyrandoli nawieszał. 🙂 A na wsi z opinią społeczną trzeba się liczyć! W mieście jeden pokój taka lampa zdobi, ale w starej kamienicy nie mogłem oprzeć się pokusie, aby nie zawiesić starego zdobionego mosiężnego żyrandola. Na antykach aż się prosił… 🙂 Nic innego tam nie pasuje. Hm. Albo – chcąc być precyzyjnym – nic innego mnie tam nie pasuje. Jedno słowo a jak zmienia sens zdania, prawda? 😀

Glamour znam, więc gdzie można to lampę dam, ale industrial po prostu lubię. Na wsi pozostaje jeden wybór: i w salonie, i w domku gospodarczym zastosuję lampy w stylu industrialnym. Będzie jednak jedna zasadnicza różnica. O ile w domku gospodarczym lampy będą plastikowe (najtańsze, najprostsze, niektóre wzorowane na starych piwnicznych sufitówkach), o tyle do salonu muszę wyszperać coś bardziej… hm… industrialnego. 🙂 Mam na myśli urodę jako taką, ale też rozmiar i materiały. Lampy w stylu industrialnym do mojego salonu wiejskiego muszą być koniecznie metalowe i z dużym kloszem. Hm Takim niczym kiecka wiejskiej przekupki. Taki klosz zapewni odpowiednią ilość światła w pomieszczeniu. Trzy lampy zawieszone pod belką zapewnią dobre doświetlenie salonu. Takie industrialne trio zawsze prezentuje się dobrze.

oświetlenie w domku gospodarczym

Klosz jak kiecka

W wiejskim salonie sufitu oświetlać nie ma powodu, zatem cała moc oświetlenia powinna być skierowana ku dołowi. Ciężko jednak zdecydować, czy lampa z kloszem metalowym, czy może klosz cały szklany. Lubię lampy w stylu industrialnym z takim “kieckowym” kloszem. Słucham? Niezbyt trafne porównanie? Cóż? Mój sąsiad taki klosz pewnie by porównał do miseczki biustonosza. Kiedyś w rozmowie na temat przeróżnych zakazów w związku ze skojarzeniami rzucił żartem, że – jak dla niego – powinni zakazać wszy-stkie-go, bo… jemu wszystko kojarzy się z damskim z biustem. Już wspomniałem, że sąsiada nie wybierasz. Mam kilku. Ten akurat to wiejska poczciwota z dużym poczuciem humoru. Humor wiejski rubasznym był zawsze. 🙂

styl industrialny

Lampę kupić? A może zrobić samemu? Stare metalowe oprawy w piwnicy się znajdą. Przewody w kolorowej otulinie są do kupienia. Problem tylko z kloszem. Kiedyś chciałem zrobić klosz do lampy wiszącej z dużego słoika lub jakiejś pękatej kolorowej butli. Być może nadszedł ten czas? Samodzielne wykonanie klosza do lampy ze słoika lub z ładnej butelki po winie, koniaku czy whisky nie jest czymś kosmicznie trudnym. Odpowiednie kolorowe naczynie szklane można wyszperać choćby na starociach. Tymczasem rozważam kilka opcji, wśród których są te ładne szklane lampy wiszące (fotografia powyżej). Takie właśnie trzy lampy, podwieszone pod belką w wiejskim salonie, na pewno zapewnią oczekiwaną ilość światła w całym pomieszczeniu. Słucham? Jednak lampa z kloszem metalowym? Hm. Pomyślę. W sumie to nadal styl industrialny. 🙂

styl industrialny

lampy w stylu industrialnym

Kurnik w stylu industrialnym

Dwa lata temu odwiedziłem na wsi innego sąsiada, który ma – jak sam określił – ekologiczną fermę kur. Dla mnie to był zwykły wiejski kurnik, ale przecież nie odwiedziłem go po to, by mu psuć samopoczucie. Wiejskie kurze jaja chciałem kupić. Bałagan zastany w obejściu chaty trochę mnie zaskoczył, ale urokliwe kozy sprawiły, że szybko o tym zapomniałem. Wiedziony wrodzoną ciekawością musiałem zajrzeć do kurnika. Kur, z uwzględnieniem kilkunastu biegających po podwórku, nie mogło być więcej niż sztuk trzydzieści. W kurniku było odgrodzone miejsce dla kurczaczków. I tam właśnie dostrzegłem emanację wiejskiej zaradności. Nadal żałuję, że prócz kóz innych zdjęć z tamtej wizyty nie mam.

wiejskie kozy

Dialogi na cztery nogi

– Kozy kozami, ale tu to normalnie… mega! – wskazałem palcem na dwa wiszące blisko siebie klosze. Jeden był zrobiony z wiaderka cynkowego, drugi – ze starej metalowej miski pokrytej resztkami białej emalii. Wiejską pomysłowość zawsze ceniłem. Lubię takie widoki. Wiejski industrial w czystej postaci.

– Widzę, że w kurniku preferuje Pan mój ulubiony styl industrialny – dodałem wychodząc z kurnika. Wizyta była krótka, bo pomieszczenie dość małe a lato dość ciepłe. 🙂 W oczekiwaniu na powrót Gospodyni z zamówioną ilością kurzych jaj Farmer pociągnął zaproponowany wątek. W tym czasie ogarniałem wzorkiem wiejskie podwórko. Sporo przypadkowości, więc coś pięknego i… całkiem nie drogo. 😀 Kozy śliczne. Psia buda z napisem “MISIU”, przy której leżał spokojnie całkiem pokaźny właściciel, wzruszyła mnie tak mocno, że sięgnąłem po aparat… Niestety, na tym zdjęciu widać Gospodynię, więc… Misiu tu nie zadebiutuje.

– Nie! Paaanie! Zaraz tam mega – podrapał się po głowie nie zdejmując czapki. – A, o, tu obok mam sąsiada, co to zna się na elektryce i tego, i mi tak to zrobił. Ja to się nie znam na prądach – przerwał, aby odgonić kozy, które właśnie smakowały resztki firanki w kuchennym oknie.
– No i on powiada, że tak jest oszczędniej, a ja wiem, że tak kurczaczki mają cieplej – dodał z wyraźną w głosie troską o ptasie kruszynki. – Panie, za te waty to trzeba słono płacić – kontynuował korzystając z mojego milczenia. – Pieniądze na wsi trzeba umieć liczyć. Wiem, że wy z miasta, to tego… A te waty, mega i indu… co to tam pan mówił… to dla elektryka sprawa. Ja to tam, tego… O! Są! Weź pan. Czterdzieści – jak było zamówione. Duże, nie? – skończył rozmowę rzeczowym pytaniem.

kozy

Così piccola e fragile

Piosenka taka mi się przypomniała. Gdyby byłem mały myślałem, że Drupi śpiewa o kozach. 🙂 Małe, kruche i… żarłoczne. Kozy są ponoć wszystkożerne. To być może dlatego na podwórku nie było ani źdźbła trawy. Klęska ekologiczna. 🙂 Na zdjęciach nie widać tego bałaganu, ale, gdyby nie było Misia, trzech kóz, kur i Gospodarzy… widok przypominałby teren po przejściu małego tsunami.

A jajka? A jajka były prawdziwie wiejskie. I duże, i tego… I w sumie o to tylko chodziło. 😀

 

 

Polub i podziel się treścią z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

11 − 3 =