Rower holenderski czy niderlandzki?

Tyle lat żyłem w rowerowej harmonii z moim domsko-męskim Victusem, że sam się mocno zdziwiłem, gdy nagle naszła mnie ochota na zmiany. Co to się porobiło? Prawdopodobnie padłem ofiarą jakiegoś marketingowego spisku. Inaczej tego nazwać nie umiem. To znaczy może i umiem, ale mnie się nie chce. 🙂 Popandemiczna potrzeba ruchu sprawiła, że na starego grata zacząłem spoglądać z pewną dozą nieufności. Uświadomiłem sobie, że ten

Czytaj dalej