Letni wypoczynek na wsi

Wakacyjny wypoczynek każdemu kojarzy się z czymś innym. Upodobania zależą nie tylko od płci czy od wieku. Nie będę tego teraz roztrząsał. Mając do dyspozycji kilkanaście dni wolnego, każdy pragnie ten czas wykorzystać co do dnia i zgodnie ze swoimi potrzebami. Trzeba naładować akumulatory do kolejnego lata. Wypoczynek w okresie zimowym to zupełnie inna bajka. Dla mnie liczy się tylko lato. Rzecz nie w tym, że ciepło, choć oczywiście jestem ciepłolubny. Rzecz w tym, że latem mogę pozwolić sobie na bardzo długą aktywność, bowiem słoneczko wschodzi bardzo wcześnie i zachodzi bardzo późno. Wypoczynek na wsi może zmęczyć. 🙂 Jest to jednak zmęczenie przyjemne.

wypoczynek na wsi

REKLAMA

Wypoczynek na wsi czy za miastem?

Za miastem jest… nadal miasto. Wieś jest gdzie indziej. Jest dalej niż już za miastem. Dlatego pytam: mieszkasz w mieście, za miastem, na wsi? To trzy różne lokalizacje. 🙂 Jakie ma znaczenie długość dnia? Ano takie, że na wsi pracy dużo i w tym okresie te prace trwają od wschodu do zachodu słońca. Dzień na wsi jest dłuższy niż w mieście. Jeśli lubimy spędzać go aktywnie, to latem mamy na tę aktywność najwięcej czasu. Ważne jest też to, że lato krzepi, dodaje sił, zachęca do działania; sprawia, że tryskamy energią. Co nie znaczy, że mój wypoczynek na wsi to tylko praca i praca… Przecież nie jestem ani rolnikiem, ani hodowcą.

wypoczynek na wsi - śniadanie

Nie ma lekko…

Staram się jednak, aby każdy dzień spędzony na wsi, wypełniony był pracą. Fargo i tak pospać nie daje, więc dokładnie wiem, czym żyje okoliczna przyroda o 3:30 nad ranem, co wychodzi na popas z lasu o 4.3o, komu smakują czereśnie i wiśnie o 5.30, skąd się biorą ptasie odchody na ławkach pod wiatą o 6.30… Słucham? Co dzieje się po 7.00 nie wiem, bo zasypiam zmęczony całonocnym wyprowadzaniem psa, który ma kłopoty jelitowe w związku ze zmianą diety… 😀 Wiejskie śniadanie jemy o godz. 10.00. 😉

wypoczynek na wsi

Wakacje all exclusive!

Zjadane w pośpiechu, niekiedy niezjadane… W mieście bywa różnie. Nie ma co udawać, że zawsze jest czas na poranny posiłek i że jest on zjadany o właściwej porze. Zostawmy miasto. Wakacje na wsi to obowiązkowe śniadanie na werandzie. Oczywiście z wyjątkiem dni chłodnych (a takie bywają nawet w lipcu) oraz gdy pogoda deszczowa. To ma być przyjemność. Tę przyjemność odczuwasz, gdy docierają do ciebie delikatne promienie porannego słońca, czujesz lekki powiew wiatru, zewsząd zapachy kwiatów i… ten śpiew ptaków. Nie niweczy jej nawet odgłos piły spalinowej dobiegający z oddali, wzmocniony ścianą pobliskiego lasu.

wypoczynek na wsi

Słucham? Ujadanie psów z pobliskiej hodowli też nie ma szans niczego zmienić. (Zwłaszcza, gdy Twój golden retriever szczeka zdecydowanie częściej i głośniej. 😀 ) Kosiarka spalinowa? Weź… Znasz ten warkot, bo też kosisz swój trawnik spalinówką. Nic to. To jest. Bywa to. Jakiś tam dźwięk. Ciężko to nazwać hałasem. Normalka. CI-SZA. Cisza, mimo że wypełniona pojedynczymi dźwiękami. Wypoczynek na wsi nie odbywa się w absolutnej ciszy i w bezruchu. 🙂

wypoczynek na wsi

Z chlebkiem, z chlebkiem…

Zapomniałbym dodać, że na śniadanie musi być pyszny chleb z własnego wypieku (w piekarniku elektrycznym) lub kupiony a wypiekany w pobliskim wiejskim piecu chlebowym. Rewelacja! W obu przypadkach. Jajecznica z jaj od kur z wolnego wybiegu. Elegantki biegają opodal po sąsiedzku. Wybiegane tak, że Fargo nawet nie próbuje, choć to pies na ptactwo. Pomidory nie tylko, że krajowe to jeszcze okoliczne. Pomidory soczyste, pachnące, smaczne… Po prostu PO-MI-DO-RY. Kropka.

wypoczynek na wsi

… i z mlekiem

Zwykle na śniadanie wypijam mleka kubek. Zimą lubię mleko ciepłe. Mleko miejskie. Trudno. Truskawki… Truskawki już zniknęły. Teraz czas na czereśnie, porzeczki i jagody. Jagody oczywiście z lasu. Nie, nie… Jest tu taki Pan, który zbiera i przynosi pod bramę. Ceny rynkowe, ale… z dostawą pod nos. Korzyść obopólna. Życie. Moja młodziutka czereśnia owocuje słabo. W tym roku ptaszki mnie uprzedziły i kilkanaście owoców zniknęło nim postanowiłem się nimi zaopiekować. Trudno. Świetnie. Posadziłem drugą czereśnie, aby rozwiązać problem słabych zbiorów. Za to porzeczki czerwone i czarne obrodziły aż miło. Można je jeść garściami a popijane mlekiem smakują jak… Jak na wsi. 🙂

wypoczynek na wsi

I w drogę!

W pole. 🙂 Ale nie do roboty, lecz… na wycieczkę. 🙂 Po śniadaniu oczywiście. Zyskaną energię trzeba spalić. I na nic ostrzeżenia synoptyków, że nadciąga silny front burzowo-deszczowy z porywami wiatru. To ma się wydarzyć wieczorem. Tymczasem zrobiło się nieco ponuro… Ale! Chwila moment. Nie bój żaby… Są przecież wakacje, jest lato, jesteśmy na wsi, u progu Borów Tucholskich…  Nawet w pochmurny dzień okolica jest przepiękna. Spacer wiejską drogą wśród łanów żyta… Okiem nie zmierzę, ale co najmniej jeden łan żyta po lewej i drugi po prawej. Łan to średniowieczna jednostka miary powierzchni uprawnej. Łan mniejszy to jedna włóka, czyli bez mała 18 hektarów gruntu (30 morg). Był – jak pamiętam – też łan większy, ale… mniejsza z nim.

wypoczynek na wsi

Łany żyta jak dywany. Chabry, maki… Piękno to, że… O, rany! Pola uprawne, lasy, przydrożne zarośla, łąki i mokradła… Bezpańska wiśnia obok bezpańskiej gruszy? Gdzie, jeśli nie na wsi? No pewnie, że był przystanek i poczęstunek. Leszczyna obrodziła, ale to jeszcze nie jej pora. Gapiąc się na wszystko dookoła omal zdeptałbym tego małego… gnojka. 🙂 Żuk gnojowy w całej krasie. Ładniutki, prawda? Zdjęcia poniżej…

Żuk gnojowy

Woda przed deszczem

I wreszcie główny cel wycieczki – jedno z okolicznych jezior. Fargo świetnie pływa. Każdy golden retriever świetnie pływa. Niestety, sesja zdjęciowa nie udała się. Zabawa w wodzie była dynamiczna, ale trwała krótko… A mówili, że dopiero wieczorem… W letnim intensywnym deszczu powrót znad jeziora trwał zaskakująco krótko. Komary, muchy, muszki… Polna droga w deszczu to nie ścieżka dla spacerowiczów w miejskim parku… Jak wyglądaliśmy? Mniejsza… Nic to. Kolejna kąpiel w jeziorze już jutro. Większe jezioro, z lepszym dostępem do wody z piaszczystego brzegu. Może nie będzie padać… 😉

Robota nie zając

Po powrocie z wycieczki na chwilę pojawiło się słońce. Dzień naprawdę miał być pracowity. Wędrówka z psem jest stałym punktem dnia. Fargo nie odpuści. Na szczęście wiata daje solidne schronienie, więc po kilku cięciach przezornie odłączyłem maszyny od prądu i zabezpieczyłem przed wilgocią. Robota nie zając. Jutro też jest dzień. Długi letni wiejski dzień. Wieczorem było już istne oberwanie chmury.

Pewnie. I porwij ten swój mały ręczniczek do wycierania uszu. Spacer nad jezioro to prawie 6 km w obie strony. Przed i po spacerze spora aktywność na dworze, bo przecież Fargo na wsi w domu nie usiedzi. Deszcz ani burza go nie przeraża. Dopiero późnym wieczorem, gdy ręczniczek trzeszczy już w szwach… piesek raczył pójść spać. Potwór. 🙂 Nie, nie… Tu nie. Fargo na wsi też ma swoje legowisko.

Uf! Dzień się kończy. Był pracowity. Wieś. Cisza… Wieczór. Dobry wieczór. Wtedy jest mój czas. Mam tu taki swój upatrzony kącik. Wczoraj w tym kąciku pojawił się mały stoliczek. Szuflady jeszcze nie mają zamocowanych uchwytów, bo… Po co się śpieszyć? Stoliczek trzeba polakierować. Uchwyty meblowe trzeba kupić. Drewniane? Metalowe? A może ceramiczne? Stoliczek zrobił stolarz. Słucham? Nie. Czerwone martini z cytryną. Bo lubię.

wiejskomiejski kącik pracy twórczej

Dzień nie ułożył się tak, jak chciałem, ale czuję się przyjemnie zmęczony i… wypoczęty. Jak ja to lubię… 🙂 Taki wypoczynek na wsi serdecznie polecam wszystkim!

 

Polub i podziel się treścią z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

15 − 2 =