Jak przygotować kociołek zanim zaczniesz cokolwiek gotować?

Wszelkie naczynia z żeliwa wymagają starannej pielęgnacji. Dla niektórych może to być utrapieniem. Jeśli weźmiemy jednak pod uwagę fakt, że wszystko co użytkowe, a czym chcemy cieszyć się przez lata, wymaga konserwacji, sprawa staje się banalnie prosta, bo… oczywista. Wielkie znaczenie ma także prawidłowe użytkowanie. W przypadku naczyń żeliwnych należy zachować określone procedury przed, w trakcie i po użyciu. Nic nadzwyczajnego. Wystarczy też minimum wiedzy na temat żeliwa. Marzy nam się żeliwny kociołek myśliwski? Marzenia trzeba realizować. Dzisiaj pierwszy dzień wiosny. Czy już sprawdziliście, w jakim stanie jest Wasz kociołek po zimowej przerwie? Nie było zimy, więc może i przerwy w jego użytkowaniu te nie było? Jeśli chcemy, aby żeliwny kociołek myśliwski służył nam latami, warto sobie przypomnieć, w jaki sposób o niego dbać.

Żeliwny kociołek myśliwski – zakup

Nowy kociołek żeliwny wymaga odpowiedniego przygotowania. Mój kupiłem w krajowej odlewni żeliwa z południa Polski. Nie jestem miłośnikiem chińszczyzny. Niekiedy nie mam wyboru lub zwyczajnie nie wiem, gdzie produkt powstał. Uważam, że należy kupować to, co produkuje się w Polsce, ponieważ krajowe produkty najczęściej są wielokroć lepsze. Ostatnie wydarzenie na świecie przypominają, że lepiej unikać produktów z krajów totalitarnych, nawet jeśli ich gospodarka jest przypudrowana kapitalizmem. To tak nawiasem. Kupiłem kociołek żeliwny od polskiego producenta, dzięki czemu wiem, że kupiony produkt na pewno jest odlewem z żeliwa szarego. Widząc te chińskie takiej pewności nie mam, bo to ichniejsze jedynie żeliwo przypomina z wyglądu i nazwy. Niestety, nie mam zaufania do wyrobów chińskich, które wcale nie są już zaskakująco tanie. One są nadal zaskakująco, ale nietrwałe.

Nowy żeliwny kociołek myśliwski przed pierwszym użyciem należy wypalić. Jest na to kilka sposobów. Połączyłem dwa sposoby, aby mieć pewność, że kociołek będzie wyrychtowany jak trzeba. Najpierw żeliwny kociołek myśliwski wyszorowałem zwykłym piaskiem z odrobiną czystej wodą. Można zrobić to także na sucho. Wypłukałem kociołek w zimnej wodzie. Podkreślam, że kociołek żeliwny płuczemy czystą zimną wodą bez jakichkolwiek środków chemicznych. To ważne. Podkreślam, że kupiłem kociołek myśliwski, bowiem za taki uważam kociołek z pokrywą mocowaną śrubą.

Żeliwny kociołek myśliwski

REKLAMA

Żeliwny kociołek myśliwski – wypalanie

Po wysuszeniu przygotowałem się do wypalania. Lato upalne było, więc po 30 minutach kociołek był suchy. Do kociołka wlałem pół litra zwykłego oleju roślinnego. Kociołek ustawiłem na przygotowanym (utwardzonym kostką brukową – kociołek sporo waży) podręcznym otwartym palenisku. Ponieważ dobrze jest widzieć, co się dzieje, zalecam wypalanie w przygotowanym palenisku otwartym. Proszę nie robić tego np. w palenisku kominka ogrodowego! Pomocne będzie przygotowane naprędce narzędzie w postaci owiniętej na grubszym kiju, zwiniętej w kłąb “szmaty”. Naprędce nie znaczy w pośpiechu!  Ja na ten cel poświęciłem koszulkę bawełnianą, którą do kija zamocowałem drutem. Gorący olej przepali wszelkie syntetyczne materiały i zabrudzi kociołek i będzie to mocno kłopotliwe do usunięcia… Tylko materiały naturalne! Trzeba uważać, co się robi.

Stawiamy kociołek na palenisku. Rozpalamy pod nim ogień. Żeliwo bardzo łatwo przyjmuje ciepło (i długo stygnie). W moim kociołku olej zaczął wrzeć już po 10 minutach. Szmatą zamocowaną na kiju rozprowadzamy wrzący olej po wnętrzu kociołka. Tym sposobem pomagamy “wypalić” wnętrze całej misy. Czynność tę wykonujemy co kilka chwil, pozwalając, aby gorący olej spływał na dno misy. Wypalanie można zakończyć po 30-45 minutach, gdy zauważymy, że wnętrze ścianki naczynia oraz dno zmieniło barwę z szaro-stalowej na brązową. Olej również straci kolor i przejrzystość, bo “zbierze brudy”. Mówiąc prościej: olej będzie się przypalał, przywierając do powierzchni żeliwa, wnikając w jego mikro-pory. I o to chodzi!

Żeliwny kociołek myśliwski

Zaopatrzeni w grube rękawice, odczekawszy aż płonień nieco przygaśnie lub zniknie, możemy zdjąć garnek z paleniska. Najwłaściwsze są rękawice skórzane budowlane lub spawalnicze. Nie nadają się tu rękawice ogrodnicze, ani żadne inne z dodatkami gumy lub syntetyków! Powinniśmy mieć przygotowaną jakąś płytę cementową. Najlepiej sprawdza się płytka chodnikowa. Jej wielkość powinna umożliwić stabilne ustawienie kociołka. Żeliwny kociołek myśliwski jest gorący, więc tymczasem nic nie robimy – czekamy aż ostygnie. Proszę nie próbować schładzać go wodą! Żeliwo pęknie. I po zabawie.

Olej w kociołku i… w głowie!

Garnek stygnie bez naszego udziału. Idziemy na obiad, albo zajmujemy się czymś w ogrodzie. Proponuję jednak pozostać w pobliżu, aby nikt się nie poparzył w przypadkowym a nierozsądnym kontakcie z gorącym żeliwnym garnkiem. To naprawdę jest gorące. I brudne! Poza tym w otwartym palenisku ogień musi się jeszcze tlić. Obiad nie zając… Rękawice na pewno po pierwszym kontakcie z garnkiem będą czarne, ale przydadzą nam się jeszcze później. Ze schłodzonego kociołka wylewamy zużyty, już chłodny olej do jakiegoś naczynia. I zabieramy się za ponowne mycie.

Kociołek żeliwny ZAWSZE myjemy czystą wodą z domieszką piasku. Lub samym piaskiem. Niczym innym! Podczas szorowania przypalony olej powinien zniknąć z wnętrza misy kociołka. Czynność można powtórzyć. Czynność TRZEBA powtórzyć. 🙂 Na tym etapie dwukrotne umycie kociołka wodą z piaskiem powinno wystarczyć. Sami oceniamy, czy byliśmy staranni. Wnętrze kociołka w niektórych miejscach nadal może mieć kolor lekko brązowy. Nic nie szkodzi. Po prostu żeliwo było wypalane (używane) i jakiś czas tak już będzie. Po wyszorowaniu wnętrze i tak będzie nieco tłustawe. Tłuszcz pozostanie w mikro-porach, ale papierowymi ręcznikami staramy się ten brud jak najdokładniej usunąć. Nie dało się? Taki urok tej zabawy.

Kociołek myśliwski z  żeliwa

Drugi etap to wygotowanie kociołka żeliwnego. Oczywiście nikt nie będzie poświęcał potraw, aby je potem wyrzucać. Najtańszym sposobem jest użycie ziemniaków lub samych obierek, lub… obu jednocześnie. To już z wyboru. Dlatego wrzucamy do kociołka ziemniaki całe, obrane lub obierki. Zawartość powinna wypełniać kociołek mniej więcej do połowy jego pojemności. Dokładamy kostkę smalcu i na koniec zawartość uzupełniamy wodą. Nic nie solimy, ani nic nie pieprzymy! Tej “potrawy” jeść nie będziemy! To ma być takie tanie danie na… zmarnowanie. Woda powinna wypełnić garnek po brzegi. Nakładamy pokrywę, mocujemy uchwyty, zakręcamy śrubę. Gotowy garnek znów wędruje na palenisko.

Żeliwo szybko się nagrzeje. Po kilku minutach para i syczenie oznajmi, że w środku wszystko wrze. I teraz od nas zależy, czy będziemy gotować ziemniaki 30 minut czy godzinę. Zatem… po 45 minutach kończymy zabieg. Zdejmujemy kociołek. Czekamy aż schłodzi się “danie” lub wylewamy zawartość i… czekamy aż wychłodzi się nasz żeliwny kociołek myśliwski. Gdy żeliwo się wychłodzi, kociołek i pokrywę myjemy wodą z pisakiem. Gotowanie ziemniaków można powtórzyć. Zalecam! Wypalenie kociołka olejem roślinnym oraz dwukrotne wygotowanie go wodno-ziemniaczano-smalcową miksturą, powinno sprawić, że garnek uznamy za gotowy do przyrządzania w nim smacznych potraw.

Żeliwny kociołek myśliwski

Przed i po – zawsze starannie!

Ważne jest, aby po każdorazowym użyciu żeliwnego kociołka myśliwskiego dokładnie go wyszorować wodą z piaskiem. Nie wolno stosować żadnych środków czyszczących w postaci płynów do naczyń itp. Bezpieczna i skuteczna jest tylko woda z piaskiem. Osuszony kociołek należy zakonserwować smalcem albo olejem roślinnym. Cały! Zawsze! Również na zewnątrz nacieramy go np. olejem. Na zewnątrz na pewno będzie czarny od sadzy z paleniska. Trzeba go jednak olejem nasmarować. Będzie nieco ociekał olejem, ale tak ma być. Można go odstawić do kąta, stawiając na jakiejś niepotrzebnej gumowej wycieraczce lub czymś takim. Najlepiej zostawić go w miejscu, w którym nie będzie nikomu przeszkadzał. Trzeba pamiętać, że sadza z olejem bardzo brudzi. Zapakować w karton, do garażu i po kłopocie.

Ponieważ przechowywane naczynia żeliwne konserwujemy tłuszczem, czyszczenie wodą i piaskiem jest zabiegiem koniecznym po użyciu przed zakonserwowaniem oraz po zakonserwowaniu a przed ponownym użyciem. Kłopotliwe? Nie kupuj kociołka żeliwnego, kup kociołek stalowy. Być może nie wiesz, że pizzę na telefon wymyślono właśnie dla Ciebie. 🙂 Przemyśl sprawę. To tak żartem, ale znam osoby, które mocno się zdziwiły, że kociołka nie można włożyć do… zmywaki. 🙂

O prawidłowym przygotowaniu kociołka żeliwnego do gotowania napisałem również w artykule pt. Jak myć kociołek żeliwny oraz Kociołek żeliwny – impregnacja a konserwacja. Oczywiście są też zdjęcia i kilka FILMÓW. Zapraszam do lektury, komentowania i zadawania pytań. O kociołkowaniu napiszę jeszcze nie raz, więc wracaj tu, bo zawsze czegoś ciekawego możesz się tu dowiedzieć. Co gotować w kociołku? Tu znajdziesz przepisy na proste potrawy z kociołka żeliwnego. Udanej zabawy!

PS. Garść informacji o tym, jak wyczyścić kociołek żeliwny znajdziesz także na stronie wieszczynie.pl. Dla każdego coś przydatnego lub może nawet cennego.

Polub i podziel się treścią z innymi.

58 thoughts on “Jak przygotować kociołek zanim zaczniesz cokolwiek gotować?

  • 2021-05-19 o 11:00
    Permalink

    Dzień dobry. Posiadałem przez lata kociołek aluminiowy – tak, nieżeliwny, odlewany fabrycznie, w Polsce. Bardzo łatwy w utrzymaniu. Lżejszy też znacznie. Teraz nigdzie nie można takiego kupić. Mam pytanie – dlaczego? Wie Pan może? Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  • 2021-03-04 o 18:47
    Permalink

    Witam
    Kupiłem niedawno kociołek żeliwny i okazało się, że pokrywa nie ma otworu.
    Czy to jest normalne ?
    Czy podczas “kociołkowania” z zakręconą na głucho pokrywą nie zbierze się na tyle wysokie ciśnienie, żeby rozerwać kociołek ?
    Czy kociołek jest tak skonstruowany, że pomimo zakręcenia pokrywy na śruby nie przylega ona na tyle szczelnie, że ciśnienie znajdzie ujście ?
    pozdrawiam

    Piotrek

    Odpowiedz
  • 2020-05-11 o 18:15
    Permalink

    Witam,
    a jak postąpić na start z kociołkiem oksydowanym? Szlifować go piachem do czystego żeliwa?
    pozdrawiam

    Odpowiedz
    • 2020-05-11 o 20:03
      Permalink

      Witam serdecznie. To zależy tylko od Ciebie. Ale nawet jeśli masz wiarygodną informację od producenta, że kociołek żeliwny już olejem zaimpregnowano (że oksydowano, że w piecu, że olejem roślinnym, że w wysokiej temperaturze, że w piecu… sprowadzonym ze Szwecji… w technologii takiej czy siakiej…), powinieneś to zapewnienie potraktować informacyjnie i przed pierwszym użyciem misę starannie wyszorować, wypłukać i wypalić ponownie samodzielnie. Wykonałbym wszystkie czynności tak samo, jakbym miał surowy kociołek prosto z odlewni. Przy czym podkreślam, że jest to moja opinia i ja tak bym postąpił. Ty zrobisz wedle własnego uznania. Jeśli uważasz, że dostarczono Ci naczynie idealnie czyste, do natychmiastowego zastosowania do celów gastronomicznych… 🙂 Kociołek żeliwny jest naczyniem do przygotowywania potraw. Czy warto było samemu czyścić i impregnować, będziesz wiedział po zjedzeniu pierwszej potrawy, przyrządzonej w nim właśnie.

      Odpowiedz
  • 2020-01-15 o 13:08
    Permalink

    Dzień dobry,
    Chciałem zapytać, jak wygląda przygotowanie kociołka emaliowanego do pierwszego użytku?
    Czy również trzeba go wypalać? Czy ta procedura różni się jakoś od tej dla kociołków bez emalii? Słowem, jak konserwować kociołek żeliwny pokryty emalią?

    Odpowiedz
  • 2019-01-28 o 16:02
    Permalink

    Witam. Kupiłem kociołek emaliowany (taki sam, jak pod wskazanym linkiem xxxxxxxxxxxxxxxxxxxx). W dniu wczorajszym postanowiłem spróbować, jak smakuje z niego jedzenie. Środek wysmarowałem owym smalcem i wyłożyłem liśćmi kapusty, do środka włożyłem zamarynowane kawałki karkówki, żeberek i łopatki, następnie ziemniaki, cebulę i pieczarki oprószone przyprawami i znowu mięso. Na sam koniec wszystko przykryłem liśćmi kapusty, zamknąłem i do ogniska. Po 70 minutach przyszedł czas na skosztowanie specjału. Tu zaskoczenie. Po otwarciu kociołka jeden smród, kwas i spalenizna. O co chodzi? Pomocy.

    Odpowiedz
    • 2019-01-28 o 22:02
      Permalink

      Witaj! Masz ci los… Co to się tam takiego wydarzyło? Nie byłem przy tym ognisku. Tyle mięsiwa w ramach pierwszego testowania kociołka? Dla samego siebie? Do pełna załadowany kociołek o pojemności 8 litrów? Taki wskazałeś w linku… Masz apetyt… Albo miałeś gości… Jeśli odpowiem jednym zdaniem, nie będziesz zadowolony… Ba! Jeśli odpowiem jednym zdaniem, to ja też nie będę zadowolony. 😀 Powinniśmy być obaj zadowoleni, prawda? Dlatego na ten “apel o pomoc” odpowiem w odrębnym wpisie, o którego pojawieniu się powiadomię Cię w e-mailu. Poczekasz? Postaram się, aby nie trwało to długo. Może już jutro…. Pozdrawiam serdecznie! PS. Póki co umyj kociołek i nic w nim nie pichć. 🙂

      Odpowiedz
  • 2018-10-31 o 10:12
    Permalink

    Witam. Mam pytanie na temat kociołkowania, a raczej smaku potraw z niego. Czy intensywny smak żelaza jest normalny? Wydaje mi się, że wcześniej, było czuć posmak żelaza, ale ostatnimi czasy jakby przesada. Posiadam dutch oven, który był ”fabrycznie” wypalony. Nie używam detergentów do mycia. Co zauważyłem kilka razy szorując (zbyt mocno?) wnętrze kociołka było aż szare miejscami. Naprawiałem to wypalając go ponownie po każdym użyciu tj. wysmarowany tłuszczem, wytarty z nadmiaru, stawiam na gaz i, gdy zacznie dymić, pozostawiam do ostygnięcia. Co jeszcze zauważyłem, przygotowując np. pieczeń, gdzie jest ”tłusto”, żelaza nie czuć, ale każde mięsa w sosie, gulasze, gdzie jest powolne, długie gotowanie ”wyciągają” smak żelaza – tak mi się wydaje. W każdym razie żelazo czuć bardzo, czasem tak, że potrawa jest po prostu niesmaczna. Tak więc zapytam raz jeszcze: czy to normalne? Czy coś jest nie tak? Dodam jeszcze, że z kociołka korzystam ciągle, czy to nad ogniem, czy nad gazem, czy w piekarniku, ale to chyba znaczenia nie ma? Pozdrawiam

    Odpowiedz
    • 2019-01-17 o 00:22
      Permalink

      Witam serdecznie. Kociołek żeliwny nad gazem? W piekarniku? Na pewno mówimy o myśliwskim kociołku żeliwnym? Może mówimy o zwykłym garnku żeliwnym? Szkoda, że nie podesłał mi Pan zdjęcia. Kociołka żeliwnego do piekarnika bym nie zapakował a tym bardziej nie usadowiłbym na kuchence gazowej… Za duży, za ciężki, zbyt okopcony… Typowy kociołek żeliwny jest naczyniem biwakowym lub biwakowo-ogrodowym! Nie ryzykowałbym używania go w domu w warunkach kuchennych.
      Coś mi się zdaje, że ma Pan na myśli jakieś kuchenne naczynie żeliwne, typu żeliwny garnek z pokrywką… Może jakiś wariant kociołka z odkręcanymi nóżkami? Nie wiem. Nie widzę.
      Dziwny smak potraw… Posmak żelaza… Naczynie żeliwne kupił Pan już gotowe do użycia, czyli zaimpregnowane i powleczone fabrycznie… Kto to wyprodukował, gdzie było kupione, czym to było powleczone, jak ono wygląda… Ma Pan jakieś informacje o produkcie? Hm. Szorowanie… Prędzej lub później ta powłoka będzie wytarta. Nie wiem, czym to jest (było) powleczone, ale skoro nikt jeszcze nie zrobił rabanu, że to jakieś podejrzane materiały… to pewnie nie ma zagrożenia dla zdrowia. Wszelako na niektóre produkty rodem z Azji (żeby nie wskazywać konkretnego kraju) raczej bym uważał.
      Jeśli w garnku fabrycznie czymś powleczonym pojawił się kolor szary, szaro-srebrny, metaliczny – doszorował się Pan do gołego materiału, z którego wykonano naczynie. Załóżmy, że jest to żeliwo szare… Można je szorować ręcznie do woli, nawet jeśli ścianki są dość cienkie.
      Jeśli zawsze naczynie było szorowane, myte wodą, żadnych detergentów, tylko woda i piasek… Jeśli zawsze po szorowaniu wnętrze było impregnowane olejem na gorąco (tzw. wypalanie)… Jeśli w potrawach wyczuwa Pan smak żelaza (żeliwa) to… Nie ma innej rady (tzn. jest, ale jej nie podam, bo jeszcze Pan mieszkanie podpali…), trzeba poddać naczynie obróbce mechanicznej pt. piaskowanie plus szlifowanie mechaniczne wnętrza. Po tym zabiegu starannie zaimpregnować naczynie. Proszę poczytać o tym na moim blogu.
      Smak żelaza w potrawach „na tłusto” nie jest aż tak wyczuwalny, bo… tłuszcz pozostaje w garnku. Co innego z sosem, który jest spożywany wraz z mięsem. Prawidłowo zaimpregnowane naczynie żeliwne nie może dawać posmaku żelaza w potrawach! Nie kupiłbym kociołka rodem z Azji fabrycznie impregnowanego, bo… wolę krajowe produkty, które są z prawdziwego żeliwa szarego, grube odlewy, solidne, masywne… do zaimpregnowania we własnym zakresie. Ale ja mówię o klasycznym myśliwskim (biwakowym) kociołku żeliwnym!!!
      Jest szereg naczyń kuchennych z żeliwa, które choć są “kociołkowate” z wyglądu (często sprzedający używają nazw nieadekwatnych…) to jednak nie są to klasyczne myśliwskie kociołki żeliwne, więc trzeba się z nimi obchodzić nieco inaczej – np. z powodu tej powłoki (np. może to być powłoka teflonowa – tu postępujemy już zupełnie inaczej… powłoki teflonowej szorować ani trzeć nie wolno).
      Być może trzeba kupić nowe naczynie…

      Odpowiedz
  • 2018-08-11 o 21:36
    Permalink

    Dzien dobry. Mam pytanie o wypalanie kociolka a konkretnie pokrywki, bo kociolek to najpierw olejem a pokrywke tylko tym wywarem z ziemniakow? Pozdrawiam Marek

    Odpowiedz
    • 2018-08-13 o 11:37
      Permalink

      Dzień dobry! Pokrywkę też impregnujemy olejem na gorąco, ale ponieważ pokrywa kociołka żeliwnego raczej nie będzie miała kontaktu z potrawą i ponieważ nie sposób podgrzewać olej na pokrywie, wystarczy kilka razy starannie przetrzeć pokrywę tym samym olejem, który podgrzewamy w kociołku podczas impregnacji jego wnętrza. Pokrywa nie musi być “kąpana” w gorącym oleju… 🙂 Można ją trochę podgrzać nad ogniskiem i wówczas przetrzeć gorącym olejem z kociołka. Oczywiście zachowując ostrożność… Tak więc trzeba mieć jakiś “przyrząd” w postaci kija z zawiązanym kawałkiem naturalnej tkaniny… Bawełnianej! Syntetyk się topi i upaskudzi trwale żeliwo…
      Gotowanie obierek ziemniaczanych to zabieg końcowy… Proszę przeczytać wszystkie wpisy nt kociołka żeliwnego na moim blogu! Jest tego sporo i są tam wszystkie informacje. W odpowiedziach na komentarze też jest sporo istotnych uwag.

      Odpowiedz
  • 2018-08-04 o 20:55
    Permalink

    A czy zamiast myc piaskiem moge wnetrze kociołka wypiaskować???

    Odpowiedz
    • 2018-08-07 o 12:22
      Permalink

      Dzień dobry. Abym mógł odpowiedzieć na to pytanie, proszę odpowiedzieć na moje trzy pytania:
      #1. Dlaczego nie chcesz wnętrza kociołka myć (szorować) piaskiem?
      #2. Dlaczego chcesz wnętrze kociołka za każdym razem (przed użyciem i po użyciu) wypiaskować?
      #3. Co rozumiesz pod pojęciem “wypiaskować” wnętrze kociołka?
      Pytam poważnie.

      Odpowiedz
  • 2018-06-01 o 20:41
    Permalink

    witam . chcę właśnie nabyć kociołek i mam pytanko ? emaliowany kociołek to taki , w którym nie trzeba wykładać ścianki i spód kapustą zabezpieczając przed przypaleniem ? dziękuję za odp

    Odpowiedz
    • 2018-06-04 o 11:10
      Permalink

      W dość dużym uproszczeniu można tak powiedzieć. 🙂 Hm. Jakkolwiek emaliowany kociołek to taki, który jest… pokryty emalią. 😀

      Odpowiedz
  • 2018-05-11 o 08:44
    Permalink

    Ciekawy artykuł jak i cały poradnik. Czy kociołki nieemaliowane są lepsze od emaliowanych? Podobno emalia zmienia smak potraw. Jak rozpoznać kociołki produkowane w Polsce?

    Odpowiedz
  • 2018-04-26 o 19:51
    Permalink

    Czy ja dobrze widzę i spod pokrywy na ostatnim zdjęciu wystaje kawałek folii aluminiowej?

    Odpowiedz
    • 2018-04-30 o 10:43
      Permalink

      Dobrze widzisz. Tyle, że to zdjęcie nie ma nic wspólnego z wypalaniem. Wystaje kawałek folii, ponieważ tego razu testowałem (niechętnie acz uległem namowom), jak się będzie sprawowała folia aluminiowa, którą niektórzy polecają zamiast kilku liści kapusty. To był jeden jedyny raz. Zastanawiałem się czy i kiedy ktoś o to zapyta. 🙂 Tak. Na tym zdjęciu w tym kociołku jest już potrawa.

      Odpowiedz
  • 2018-04-22 o 22:30
    Permalink

    Witam serdecznie. Ja swój kociołek wypalałem i też mi sie zapaliło w środku i nieźle sie osmolił. Wyszorowałem w środku go wodą z piaskiem. 2 razy gotowałem ziemniaki i obierki z woda i oliwą. Za każdym razem mam czarna oliwe jak smoła. Co z tym zrobić?

    Odpowiedz
    • 2018-04-23 o 11:32
      Permalink

      Witam serdecznie. Czarna oliwa… za każdym razem… jak smoła… Co z tym zrobić?
      Nic. Przestań wypalać (impregnować) bez końca… Jak rozumiem masz na myśli “czarny olej” po wypalaniu… Bo zagotowana “zupa” z ziemniaków (lub ziemniaczanych obierek) z odrobioną tłuszczu będzie zwykłą breją… Skrobia działa oczyszczająco… Ale żeby zaraz czarna jak smoła?
      Kupiłeś kociołek żeliwny? Wiesz, że to naczynie biwakowe? Z polskiej odlewni żeliwa? Nie był impregnowany fabrycznie? Jego wnętrze jest tylko przeszlifowane (kolor metaliczny, szary, brudzi…)? Producent poinformował Cię, że kociołek żeliwny należy zaimpregnować we własnym zakresie? Przeczytałeś wszystko, co napisałem na temat kociołka żeliwnego? Na pewno? Przecież nie tylko ten jeden artykuł… Napisałem i opublikowałem ich tu kilkanaście. Poszukaj.
      A ile razy chcesz go impregnować i… do jakiego skutku? Myślisz, że prawidłowo zaimpregnowany po wygotowaniu i ponownym wyszorowaniu będzie w środku czysty jak łza? Nie będzie. Jeśli masz inne oczekiwania kup inne naczynie (np. garnek biwakowy ze stali nierdzewnej lub emaliowany). Tylko nie licz na to, że na ogniu ten garnek się już nie osmoli…
      Byłeś na biwaku? Siedziałeś nocą przy ognisku do rana? Próbowałeś przygotować nocą przy tym samym ognisku herbatkę w starym metalowym czajniczku? Co? Nie. Nie ma oświetlenia. Nie ma łazienki. Nie ma kuchni. Nie ma lustra. Nie ma telefonu komórkowego. 😀 Nocny biwak kilometr od najbliższego jeziora, potoku lub studni… Widział Cię ktoś w świetle słońca o poranku? Byłeś czysty jak łza? 😀
      Być może, gdy czytamy, że coś ma być “wypalone”, oczami bujnej wyobraźni widzimy apokaliptyczne płonienie zewsząd otaczające garnek lub kociołek żeliwny… Słucham? Owszem. Są i tacy, którzy wypalenie z czymś innym kojarzą. Ja nie o tych. O wypalaniu kociołka żeliwnego napisałem wszystko lub omal wszystko. Nie traktuj „wypalania” dosłownie. Chodzi o zaimpregnowanie naczynia, czyli powleczeniu go tłuszczem (olejem roślinnym najkorzystniej!)i poddaniu działania wysokiej temperatury. Fabrycznie odbywa się to w specjalnym piecu. Krótka kąpiel w oleju i krótki pobyt w gorącym piecu. W Chinach nie byłem. 🙂
      Kociołek żeliwny jest naczyniem dużym i ciężkim. We własnym zakresie impregnację można przeprowadzić jedynie (JEDYNIE!) w warunkach ogrodowo-biwakowych, czyli poza domem, nad płomieniami małego ogniska, z zachowaniem wszelkiej ostrożności wynikającej z faktu, że ogień jest niebezpieczny, gorący tłuszcz również ORAZ że ogień i tłuszcz to mieszanka jeszcze bardziej NIEBEZPIECZNA. Mały ogień. Mało oleju w garnku! Dużo oleju w głowie!
      Dobrze zaimpregnowany kociołek żeliwny nie rdzewieje, potrawy nie przywierają (na pewno nie tak często, nie tak mocno), łatwo go szorować… A osmolony będzie zawsze. Taki osmolony a cały wysmarowany (zakonserwowany na czas “postoju”) olejem powinien się świecić jak…. czarny metalik. 🙂 Taka jego uroda. Kociołkowanie to zabawa dla miłośników biwaków i wszystkiego, co z biwakiem związane. Osmolone dłonie i zapach dymu na ubraniu, we włosach… To właśnie biwak przy ognisku. Między innymi… ;D
      Pozdrawiam serdecznie, Piotr

      Odpowiedz
  • 2018-04-08 o 19:21
    Permalink

    Bardzo przydatne informacje
    Wielkie dzięki i smacznego

    Odpowiedz
  • 2018-01-26 o 20:07
    Permalink

    Bardzo fajny ten Pana blog, dużo świetnych informacji z mojej branży, jeśli by ktoś poszukiwał takiego kociołka to polecam xxxxxxx

    Odpowiedz
    • 2018-01-29 o 20:42
      Permalink

      Droga Pani Lauro. Dziękuję za słowa uznania! Pani dwa komentarze, po delikatnej korekcie, zatwierdzam choć nie powinienem. Dwa inne nic nie wnoszą, więc powędrowały do kosza. 🙂

      Odpowiedz
  • 2017-12-09 o 12:14
    Permalink

    Witam

    Świetny wpis, na pewno się przyda po zakupie, ale teraz, no właśnie – co wybrać? Wątpliwości tylko jedne właściwie 10 czy 15l? Stąd pytanie, może głupie, czy można zrobić połowę porcji ( zawartości kociołka) bez utraty wartości smakowych?

    Odpowiedz
  • 2017-10-18 o 21:59
    Permalink

    Dzień dobry. Pojawiło się ostatnio dużo kociołków żeliwnych, ale w środku emaliowanych. Jakie są ich wady i zalety? Czy potrawy z nich to w ogóle będzie to?

    Odpowiedz
    • 2017-10-19 o 17:50
      Permalink

      Dzień dobry! Tak? A gdzie to rzucili tyle kociołków żeliwnych w środku emaliowanych? 😀 Panie Wojtku! Domyśla się Pan, że ja się domyślam, po co panu owa lista wad i zalet? 🙂 Ale załóżmy, że naprawdę zamierza Pan kupić kociołek żeliwny i nie wie, który wybrać? Okej. Proszę podesłać link do produktu, zerknę i odpowiem Panu “warto” lub “nie warto”. Decyzję podejmie Pan sam. Może tak być? Pozdrawiam serdecznie. 😉

      Odpowiedz
  • 2017-09-30 o 07:25
    Permalink

    Dzień dobry,dziękuję za błyskawiczną odpowiedż.Myslę,że mój kociołek wcale nie był zabezpieczony po ostatnim biesiadowaniu stąd ta rdza.Na szczęście obiad na dziś mam,tak więc wolną sobotę poświęcę na doprowadzenie kociołka do stanu używalności.Zawsze możemy zrobić grilla,a kociołkowanie odłożyć za Pańską radą na następną okazję,tym bardziej,że jesień się zaczyna i spadające liście jeszcze nie raz dadzą nam się we znaki Nasz dom znajduje się naprzeciw pozostałości cmentarza żydowskiego obsadzonego niegdyś lipami,miejsce urocze-tylko te liście.Teść zakupując działkę pod budowę nie wziął pod uwagę przyszłej pracy z uprzątaniem tychże liści-minęło 40 lat więc i lipy trochę podrosły, po przeciwnej stronie domu i ogrodu płynie rzeka Drawa].Raz jeszczedziękuję za podpowiedż,odezwę się jak już będzie po kociołkowaniu,pozdrawiam serdecznie,życzę miłego wekendu-Jola.

    Odpowiedz
  • 2017-09-29 o 22:35
    Permalink

    Dobry wieczór, półtora roku temu przeprowadziliśmy się i w rozgardiaszu porządkowania starego i nowego lokum zagubiliśmy gdzieś nasz kociołek żeliwny [prawdziwe żeliwo wielokrotnie używane]. Kilka dni temu córka wpadła na pomysł, aby znów coś ugotowac, pogoda jutro ma być ładna, więc przy okazji porządków jesiennych można popitrasić w kociołku. Córka temat kociołka rozpropagowała na całą rodzinkę i chcąc [a bardziej NIE CHCĄC, bowiem po odgrzebaniu kociołka zobaczyłam to CZEGO SIE SPODZIEWAŁAM – ZARDZEWIAŁY KOCIOŁEK!!! Wewnątrz, bo na zewnątrz jest taki, jaki powinien być, czyli tłusty i okopcony. Moja prośba do Pana to CZY MA PAN JAKĄŚ RADE NA ZARDZEWIAŁY WEWNĄTRZ KOCIOŁEK??? JAK POSTĄPIĆ, ABY JUTRZEJSZE GOTOWANIE MIAŁO SENS???

    Odpowiedz
    • 2017-09-29 o 23:49
      Permalink

      Dobry wieczór!
      Sprawa pilna, więc pilnie odpisuję. 🙂 Droga Pani Jolu, bez paniki! Nie widzę tego kociołka i jego pokrytego rdzą wnętrza. Trochę będę zgadywał… Półtora roku to nie wieczność. Jeśli przed “zagubieniem” kociołek był wewnątrz wysmarowany olejem (tłuszczem), to porządne (być może parokrotne) szorowanie piaskiem powinno usunąć ten rdzawy nalot. Pytanie: czy to jest tylko rdzawy nalot? Mniemam, że tak właśnie jest, albowiem żeliwo koroduje powierzchniowo. Wystarczy pozostawić nieumyty (lub umyty) kociołek do następnego dnia i też nalot rdzawy się pojawi. Musi Pani sama ocenić, czy po szorowaniu piaskiem wnętrze odzyskało kolor żeliwa i czy rdzawy kolor zniknął. Powtarzam: wszystko zależy od tego, w jakim stanie kociołek był, gdy… był zaginął. 🙂
      Tłuszcz na zewnątrz nie zniknął, bo zmieszany z sadzą nie wysycha tak szybko. Może kociołek wewnątrz nie był zakonserwowany? – głośno rozmyślam. Mój kociołek zakonserwowany na początku września, trzymany w nieogrzewanym pomieszczeniu, na początku maja zawsze wygląda, jakbym go zakonserwował parę dni wcześniej. W misie na dnie po kilku miesiącach nadal jest nieco oleju (po wysmarowaniu ścianek wewnątrz ścieka nadmiar oleju).
      Pani kociołek po półtorarocznym zaginięciu jest wewnątrz suchy i pokryty rdzą… Hm. Hm. Hm. Obstawiam, że był źle zakonserwowany.
      O ile był. 🙂 Proszę podjąć próbę i wyszorować go piaskiem i druciakiem. Nie wiem, czy nie powinien tym zająć się ktoś o mocnych dłoniach i silnych ramionach… Dłonie ochronić rękawicami. Tylko, czy samo szorowanie jest zabiegiem wystarczającym… Rdza to nie wszystko… A co z wypalaniem? Hm Hm. Hm.
      RADA MOJA JEST TAKA: Kociołek żeliwny po tak długim nieużywaniu… z wyraźnymi śladami korozji… należy doprowadzić do stanu użytkowego przed kolejnym użyciem koniecznie i… dokładnie. Samo szorowanie to za mało. Po co się umęczyć i nic nie osiągnąć? Szlifowanie do skutku plus wypalenie, wygotowanie… Przed rodzinnym spotkaniem takie ceregiele?
      Zaplanowane kociołkowanie można odłożyć na kolejny ładny weekend. Na jutro zaplanować coś innego. W najbliższym czasie (wolnym) zająć się poprawnym odnowieniem kociołka żeliwnego.
      Pozdrowienia dla Rodziny! Udanej biesiady. Czekam na fejsbookowe lajki… 🙂
      https://www.facebook.com/Wiejskomiejski-506113936408249/
      Dziękuję!

      Odpowiedz
  • 2017-09-27 o 20:36
    Permalink

    Hej. Wszedłem w posiadanie kociołka. Zaniedbanego kociołka. Znajdowała się w nim pleśń i jakieś resztki żarcia. Stal tak od roku… Wyczyściłem go dokładnie szczotką drucianą – taką do wiertarki, wyszorowałem zmywakiem z (niestety) płynem do naczyń. Następnie przygotowałem go jak nowy, czyli gotowanie oleju, później ziemniaków ze smalcem. Ciekaw jestem czy będzie się dało teraz przygotować w nim żarcie… Przekonamy się w weekend.

    Odpowiedz
    • 2017-09-27 o 20:56
      Permalink

      Witam. I tak bywa. 🙂 Przygotować da się, ale czy będziesz czuł smak lub/i zapach płynu do naczyń… okaże się w trakcie konsumpcji pierwszej potrawy (lub kolejnej… 🙂 Płyn do naczyń toksyczny nie jest, bo by nie był płynem do naczyń. Wszelako przyprawą też nie jest. 🙂 Nie ma co się martwić na zapas. Przyjdzie czas, będzie rada. 🙂 Napisz, jak poszło… Pozdrawiam serdecznie.

      Odpowiedz
  • 2017-09-14 o 10:21
    Permalink

    Witam. Po wypaleniu mojego kociołka na dnie pozostal bardzo czarny tłusty osad ktorego w żaden sposób nie moge doczyścić. Czy tak powinno byc? Dodam ze czyściłem piaskiem i wodą tak jak było w opisie. Co teraz zrobic?

    Odpowiedz
    • 2017-09-14 o 12:22
      Permalink

      Witam serdecznie. A jak owo “wypalanie” przebiegało? Hm? Co takiego robiłeś?
      Druga sprawa to ten osad. Koloru czarnego? Osad? Osad po oleju? Roślinnym? Spożywczym? Spaliłeś olej z brudem na… skorupę? Ale skoro piszesz, że osad jest tłusty? Nie daje się usunąć? Ciekawa sprawa 🙂
      Trzecia sprawa – jaki kociołek kupiłeś? Więcej danych proszę oraz jakieś zdjęcie na e-mail.

      Odpowiedz
  • 2017-09-08 o 21:34
    Permalink

    Garnek wypalić pod przykryciem czy odkryty?

    Odpowiedz
    • 2017-09-09 o 12:13
      Permalink

      To może ja zadam pytanie: Jak Pan rozumie proces wypalania kociołka żeliwnego? Proszę opisać w kilku zadaniach lub punktach, co, po zapoznaniu się z moimi artykułami na ten temat, pan zamierza zrobić, aby swój kociołek wypalić prawidłowo?

      Odpowiedz
  • 2017-09-08 o 19:22
    Permalink

    Witam, jak zabezpieczyć kociołek na zimę?

    Odpowiedz
    • 2017-09-08 o 20:42
      Permalink

      Witam serdecznie.
      Jak zabezpieczyć kociołek żeliwny przed kimś czy przed czymś? 🙂
      Przed kimś?
      Używany kociołek żeliwny na pewno jest okopcony. Sadza w połączeniu z tłuszczem jest czynnikiem wyjątkowo trwale brudzącym. Ciało domyjesz, ale odzienie… zniszczysz. Dlatego, odstawiając kociołek na zimę, chcąc ochronić domowników przed przypadkowym ubrudzeniem, najlepiej wstawić go do kartonu, pojemnika, skrzynki i schować “głęboko” w garażu, spiżarni lub piwnicy. Na strychu też można. Na wsi trzymam kociołek przy kominku żeliwnym. Stoi sobie na blasze. Nikt do pieca się nie zbliża. Do wystroju pasuje. Nastrój potęguje. I nam to pasuje. 🙂
      Przed czymś?
      Po ostatnim użyciu powinniśmy (jak zwykle!) kociołek żeliwny wyszorować, wypłukać, osuszyć i zakonserwować olejem roślinnym. Zakonserwować cały! Czyli wypędzlować wnętrze kociołka oraz dosłownie cały kociołek na zewnątrz. Każdą jego część: misę, pokrywę, uchwyt mocujący, śruby (jeśli stalowe, te z mosiądzu lub z brązu konserwować nie musimy), nóżki…. Cały kociołek. Staranniej niż zwykle. Po wysmarowaniu olejem (zwykły pędzel malarski jest najlepszy do tego celu) odstawiamy na godzinkę na jakiejś blasze (może być stara gumowa wycieraczka – ja tak robię). Nadmiar oleju spłynie na blachę (gumę). Jeśli uznamy, że kociołek ładnie połyskuje czernią sadzy powleczonej olejem, można go odstawić na zimę. I tyle. Wiosną szorowanie, płukanie, suszenie i można kociołkować bezpiecznie. Nie trzeba kociołka “kąpać” w oleju. Wysmarować go starannie olejem roślinnym. Napisałem o tym w innym tekście. Zachęcam do czytania innych publikacji. W każdej staram się napisać coś nowego. Na temat kociołkowania jest tu sporo materiałów: wpisów, zdjęć i filmów. Z każdego coś dowiedzieć się można, ale, jeśli jest wątpliwość, proszę nadal pytać śmiało.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
  • 2017-09-05 o 13:40
    Permalink

    Witam
    Dostałam kociołek w prezencie
    Teraz chciałabym zaprosić,,Darczyncow” na coś pysznego i znalazłam Pana wpisy o tych początkach. Świetne !!! 🙂
    Zaraz muszę wypalac kociołek.
    Mam nadzieję że wszystko mi się uda
    Dziękuję za rady
    Muszę jeszcze jakieś dobre danie u Pana popatrzeć.Pozdrawiam

    Odpowiedz
    • 2017-09-05 o 14:20
      Permalink

      Dziękuję za komentarz. Oj, coś mi się zdaje, że doskonale umie Pani przygotować coś pysznego i… zdrowego. 🙂 Zgadłem? Pozdrawiam serdecznie również. Piotr

      Odpowiedz
  • 2017-07-25 o 22:05
    Permalink

    Witam,
    A czy ponowne mycie piaskiem przed użyciem kociolka (gdzie wczesniej mylismy piaskiem i smarowalismy olejem dla konserwacji) jest konieczne? Usuwamy w ten sposob olej. Nie wplynie to na przywieranie potraw itp?

    Odpowiedz
    • 2017-07-25 o 22:14
      Permalink

      I jeszcze jedno-czy mozna zamiast wypalania wykonac tylko wygotowanie kociolka czyli ziemniaki z woda?

      Odpowiedz
      • 2017-07-26 o 00:10
        Permalink

        Nie. Wypalenie nowego kociołka żeliwnego jest zabiegiem koniecznym. Kupujemy naczynie wykonane w odlewni. Wnętrze kociołka przeszlifowano, ale zawiera brudy poprodukcyjne. Zwykła sprawa. Przygotowanie „surowego” wnętrza naczynia do gotowania potraw należy już do użytkownika. Mam na myśli produkty krajowe. Produkty odlane z żeliwa szarego, przeszlifowane, których wnętrze nie jest zakonserwowane (powleczone) niczym magicznym a podejrzanym. Ta „zupa” z kartofli lub – najlepiej – kartoflanych obierek ma na celu ostateczne przygotowanie kociołka do użycia. To taka „potrawa” na zmarnowanie. Właściwości skrobi są tu wielce pomocne. Rozgotowane obierki ziemniaczane tworzą kleik skrobiowy, który wiąże wszelkie brudy. To gotowanie „zupy” z ziemniaków ma doprowadzić wnętrze do ostatecznej czystości (po wypalaniu, po szorowaniu).

        Odpowiedz
    • 2017-07-25 o 23:34
      Permalink

      Dowolne naczynie myjesz po każdorazowym użyciu, prawda? W wielu sytuacjach przed użyciem też wypada umyć. Tu dochodzi fakt, że jest to naczynie z żeliwa, które musimy za każdym razem po umyciu zaimpregnować olejem roślinnym. Olej tworzy trwałą powłokę i zapobiega KOROZJI. Dzięki temu po roku trzymania w garażu wyjmiesz kociołek omal jak nowy. Jak nowy, ale upaciany olejem. W związku z tym, przed ponownym użyciem szorujemy kociołek, aby go wyczyścić z powłoki konserwującej (ze starego oleju). Chcemy gotować w czystym naczyniu, prawda? Szorowanie piaskiem i mycie czystą wodą jest typowym działaniem higienicznym w przypadku naczyń z żeliwa. Chyba, że chcesz w potrawie czuć płyn do naczyń, mydło, proszek? Innymi słowy spaskudzisz kociołek, jeśli choć raz umyjesz go czymkolwiek innym niż piasek z czystą wodą.
      Przywieranie potraw w kociołku żeliwnym najczęściej spowodowane jest pośpiechem i zbyt wysoką temperaturą. Zauważ, że kociołek ma kształt zbliżony do chińskiego woka lub – bardziej po słowiańsku – ściętej skorupki jajka. 🙂 Jeśli pod dnem rozniecisz mały ogień, który wspomożesz brykietem drzewnym, na pewno uzyskasz odpowiednią temperaturę do ugotowania dowolnego dania. Żeliwo znakomicie absorbuje ciepło. Soki ze składników natychmiast spływają na dno kociołka. Na dnie jest najwyższa temperatura i tam zwykle może się coś przypalić, ale jeśli nie będziesz palił zbójeckiego ogniska nie powinno się nic stać. Naprawdę wystarczy mały płomień. Przeczytaj: Konserwacja kociołka i zobacz też ten film oraz np. kolejny o kociołkowaniu. Lub skorzystaj z wyszukiwarki, która jest na moim blogu. Wpisując frazę kociołek żeliwny znajdziesz wszystkie moje dotychczasowe wpisy na temat kociołka. A jest ich – jak szybko policzyłem – siedem. Czytałeś wszystkie?

      Odpowiedz
      • 2017-07-26 o 07:00
        Permalink

        Jeszcze jedno pytanie, gdy kupilem kociolek nie wypalilem go ani nie wygotowalem jak byl nowy (bo nie wiedzialem)Kilka razy robilem w nim juz pieczonki itp to moge go przywrocic “do zycia” wypalajac,gotujac szorujac tak jakbym chcialbym postapic z nowym?

        Odpowiedz
        • 2017-07-26 o 15:07
          Permalink

          Robiąc w niezaimpregnowanym, niewyszorowanym i niewygotowanym kociołku potrawy wyczyściłeś naczynie tymi potrawami właśnie. 🙂 Przeżyłeś i chyba na zdrowie nie narzekasz. Już wiesz, jak powinno się postąpić z nowym naczyniem żeliwnym? A skoro tego nie zrobiłeś wówczas? Hm. Nie ma żadnych przeciwwskazań, aby te czynności wykonać teraz. ALE! Ponieważ używałeś już kociołka, w tej chwili zacząłbym od szorowania piaskiem. Myślę tu o solidnym i wielokrotnym szorowaniu suchym piaskiem z użyciem druciaka (kuchenny do szorowania garów). Wyszoruj (przeszlifuj) 4-5 razy pisakiem i za każdym razem wypłucz czystą wodą. Załóż rękawicę budowlaną, abyś sobie nie pokaleczył palców. Kociołek pewnie “czorny” od sadzy i tłusty od impregnacji. Rękawice to minimum. 🙂 Żebyś nie mówił, że nie uprzedziłem. 🙂 Przyłóż się. 😀 Po tym szorowaniu poczekaj aż garnek wyschnie lub go osusz papierowym ręcznikiem. Teraz możesz zabrać się za wypalanie (impregnację). Ustaw garnek na stalowym palenisku lub w miejscu odpowiednim do takiej czynności… Opisałem to dokładnie, więc wróć to tego tekstu. Jeśli masz wątpliwości i pytania wal śmiało.

          Odpowiedz
          • 2017-07-26 o 21:44
            Permalink

            Ok tak zrobie:) a pozniej po wypalaniu wygotowanie i zaolejenie tak?

          • 2017-07-27 o 00:52
            Permalink

            Zależy, co chcesz po wypalaniu zrobić. Jeśli tylko przygotować kociołek i odstawić na tydzień, miesiąc, rok – wygotuj i zakonserwuj olejem. Jeśli chcesz od razu coś w nim tego dnia upitrasić – zagotuj ziemniaki, wyszoruj piaskiem, wypłucz i… możesz kociołkować.

  • 2017-07-10 o 10:20
    Permalink

    I właśnie tego było trzeba, konkretna informacja, a nie “może w lewo, a może lepiej w prawo”. Ja swoją przygodę z kociołkiem dopiero zaczynam ale już czuję smak niektórych potraw 🙂
    Przyłączam się do podziękowań i pozdrawiam.

    Odpowiedz
    • 2017-07-10 o 11:22
      Permalink

      Udanych eksperymentów! I oczywiście wakacji! Pozdrawiam serdecznie

      Odpowiedz
  • 2017-06-25 o 11:04
    Permalink

    Mam pytanie. Podczas pierwszego wypalania wpadła mi iskra do oleju. Kociołek płonął jak szyby naftowe w Iraku swego czasu aż do całkowitego wypalenia 3 litrów oleju. Czy taki kociołek można uznać że 1 etap wypalanie jest zaliczony czy raczej powtórzyć czynność. Chyba że garnek nadaje się do wyrzucenia?

    Odpowiedz
    • 2017-06-25 o 20:44
      Permalink

      Witaj. Wlałeś 3 litry oleju roślinnego do… kociołka o poj. 5 lub 7 litrów? Maaatko jedyna 🙂 A po co tyle? A gdzie wyczytałeś, że trzeba wlać tyle aż? Podejrzewam, że z powodu tych płomieni nie rozsmarowywałeś wrzącego oleju po ściankach. Wypaliłeś olej a nie kociołek. Szczerze powiedziawszy ja na wszelki wypadek zrobiłbym to jeszcze raz. Tylko bez takich ilości oleju! Pół litra na dno dużego kociołka (w małym nawet 250 ml też wystarczy!), podgrzewać i rozsmarowywać w trakcie. Być może zbyt dosłownie potraktowałeś “wypalanie” 🙂

      Odpowiedz
      • 2017-07-21 o 05:05
        Permalink

        Kociołek 10L. Wszystko przez pośpiech. Przeczytałem kiedyś powyższe zasady wypalania i zapomniałem że ma w garnku być pół litra oleju a nie pół garnka . Jestem po powtórnym właściwym wypaleniu. Pozostaje pogotować ziemniaki z wodą.

        Odpowiedz
        • 2017-07-25 o 12:33
          Permalink

          W kociołku o takiej pojemności będziesz mógł gotować dla połowy wsi. 🙂 A poważnie. Duży zapas pojemności pozwala ugotować sporą porcję potrawy bez upychania składników i skręcania kociołka śrubą. Kociołkowanie jest przyjemniejsze, gdy można zajrzeć do środka w trakcie, posmakować, dosmaczyć potrawę… Smacznego!

          Odpowiedz
  • 2017-05-29 o 21:33
    Permalink

    Świetny opis nie wiedziałem że tyle z tym “zachodu” Ale tym bardziej mam ochotę praktykować ten rytuał 😉
    Pozdrawiam i dziękuję za materiał
    Krzychu

    Odpowiedz
    • 2017-05-30 o 00:22
      Permalink

      Kociołkowanie wydaje się być ciekawsze niźli grillowanie. Kociołek żeliwny daje więcej możliwości. Oczywiście to tylko moja opinia. Nie przeczę, że również i grilla rozpalam.
      Dziękuje i również pozdrawiam. Piotr
      PS. Materiału – jak to ładnie nazwałeś – jest więcej, ale np. z komórki nie wszystko jest widoczne. Na temat kociołków żeliwnych, kociołkowania, impregnacji, mycia (szorowania) i konserwacji kociołków napisałem kilka tekstów i co jakiś czas piszę coraz więcej. Dzielę się też przepisami na pyszne potrawy z kociołka. Trzeba jednak wejść na stronę główną i w wolnej chwili poczytać inne wpisy. Publikuję też filmy dot. kociołkowania. Tak więc materiału jest sporo. Czytelników też jest sporo, ale jakoś nie kwapią się to pozostawienia komentarza choćby pt. “dzięki, pozdrawiam”. Od stycznia 2017 roku do dzisiaj ten wpis przeczytało ponad 2700 czytelników. A jesteś jedynym (sic!), który pozostawił komentarz. 🙂 Chyba Cię uściskam 😀
      Na przykład tu jest kolejna porcja informacji dot. kociołkowania

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

20 − dwa =