Żniwa, płoty, psy i koty. Ostatni sierpniowy weekend na wsi

Hałas i kurz na polu w miniony sobotni poranek uświadomił mi, że lato ma się już raczej ku końcowi. Przestrzeń na wsi rozdziela dźwięk sprawiedliwie, więc śniadanie nawet przy furkocie kombajnu smakowało jak zwykle wyśmienicie. Na szczęście pamiętna nawałnica nie wyrządziła szkód w bezpośredniej okolicy. Sytuacja jednak byłą na tyle poważna, że ani przez sekundę nie pomyślałem o robieniu zdjęć czy nagrywaniu filmów. Patrzyliśmy na dziwne zjawisko z przerażaniem. W tamten weekend pozbawieni prądu byliśmy od piątkowej nocy do niedzielnego popołudnia. Informacje z regionu przerażały. Ogrom zniszczeń zobaczyłem w mediach dopiero w niedzielę wieczorem. Ofiary śmiertelne… Ranni… Ogromne straty materialne… Współczuć. Pomagać. Wnioski wyciągnąć. Nie mnie komentować. Tu życie wróciło do normy i toczy się dalej.

REKLAMA

Jak to szło?

Już na polu wstawał świt, wdzierał się w tę noc jak w zgrzyt.
Budził nas, zabierał sen. Nastał nowy, nowy dzień.
Antek oczy przetarł i kalesony zdjął ze drzwi.
Z trudem się wcisną w nie, myśląc nie, nie będzie źle.
Z kubła zimnej wody łyk, w gardło wdarł się niby krzyk.
A chleb choć czerstwy był, smakował mu, dodawał sił.
Jajecznica z jajek trzech do szaleństwa wzburzyła krew.
Pierwszy kogut zapiał już, gdy kończył jeść świt zapadł już.

Jego kombajn Bizon… 😀 Kabaret Tey, Rudi i Wały Jagiellońskie.

Niestety, kombajn na zdjęciu Bizonem nie jest. Vistulą też nie. Ale piosenkę pamiętam. Kierownice ujął dłoń, przeżegnał się, beret na skroń. 😀

Netoperek rękoskrzydły

Nietoperz uczepiony płotu za dnia? Dziwne. Pozycja do góry nogami prawidłowa, ale miejsce mocno niewłaściwe. Coś mu się chyba pomieszało: zmęczony, ranny albo chory. Nietoperze to ssaki łożyskowe. Ostatnio krążyły słuchy, że bywają wścieklizną ogarnięte. Nietoperze gniazdują pod blachodachówką domu. Ich nocne kłótnie doskonale słychać na tarasie. W rynnie sporo odchodów się gromadzi, więc odkrywszy ten mało elegancki fakt, co czas jakiś zaglądam, aby po gamoniach posprzątać. Komarami się żywią, więc mają zapewniony pobyt serdecznie tolerowany. 🙂

Wszystkie gatunki nietoperzy występujące na obszarze Polski są ściśle chronione. Guano tych pożytecznych ssaków można by wykorzystać w ogródku, ale przecież nie będę zrywał blachodachówki, aby je pozyskać. 🙂 Zauważyłem jedynie, że tuja rosnąca przy rynnie spustowej rośnie nieco szybciej i jest nieco ładniejsza niż inne. Deszcz, co jakiś czas padający, wymywa odchody i… tak sobie tu współpracujemy na ogrodniczym polu. 😀 Tedy zrobiłem mu zdjęcie, przykryłem nieco zerwaną trawą i wróciłem do spraw swoich. Po kiego grzyba się płotu uczepił pozostanie zagadką.

Grzyby już nie na niby

Co roku zbierałem sowy (kanie, czubajki) pod płotem. Co roku maślaki rosły opodal już w lipcu. Wysyp kleszczy i strach przed roznoszonymi chorobami wszystkich skutecznie powściągał przed wyprawami do lasu. We wsi powiadali, że grzybów nie ma, więc żalu nie było. Napotkane tego ranka dwa przytulone koźlaki upewniły mnie, że, choć do laptopa bez okularów nie zasiadam, ze wzrokiem źle nie jest. Mam nadzieję, że na grzybobranie czas jeszcze tego roku nadejdzie.

Koźlarza szukaj w brzozowym gaju. Grzyb jadalny z rodziny borowikowatych. Pojawia się zwykle pod brzozami w trawie. Znany pod wieloma nazwami: babka, borowik kozak, brzezak, brzeźniak, brzeźak, brzozak, brzozowik, czarny koźlarz, czeszczewik, grzyb koźlarz, grzyb brzozowy, kozak, koźlak, koźlarz, kozaczek, kozar, koziar, koźlar, koźlarek, podgrzybek, podbrzeźniak, stojaczek, stojak, żydek. UWAGA! Zbieraj grzyby, które dobrze znasz. Nie masz pewności – nie ryzykuj. Radź się doświadczonych grzybiarzy. Przygodę z grzybobraniem rozpoczynaj w towarzystwie osób doświadczonych, które pokażą Ci gatunki jadalne w lesie (na żywo, w naturalnym środowisku).

Co się odwlecze

Co roku wiosenne cięcie krzewów gromadzi sporo materiału do rozdrobnienia. Nie zawsze mam czas się tym zająć. Koniec sezonu wypoczynkowego jest dobrym czasem na dokończenie zadań wiosną z różnych powodów odłożonych.

I pomyśleć, że nagle zupełnie zapomniałem o korze. Rozdrobnione gałęzie z ciętych gałęzi krzewów i drzew są doskonałą ściółką. Rozdrobniony materiał pozostaje w ogrodzie. Na wsi nie ma czasu na nudę i bezczynność. Dla mnie na wsi latem doba mogłaby być dłuższa lub ciemno powinno się robić po północy. 🙂 Ze wstawaniem o porannym brzasku mam nieznaczny problem. 😀

Mastif – buława na złodzieja

Przyjemny widok. Kurtuazyjna wizyta mastifów wyprowadzanych na codzienny spacer. Hodowla po sąsiedzku to i odwiedziny sąsiedzkie. Naprawdę duże psy. Przyjemny widok. Nie jestem znawcą psów. Wiem tylko, że od czasów rzymskich były to psy bojowe. Współcześnie hodowany mastif to raczej pies stróżujący, choć nadal drzemie w nim dusza wojownika. Bardzo silne zwierzę. Ten czarny wabi się Kajtek. 🙂

mastif

Uśmiecham się bezpieczny zza swojego płotu, ale nie chciałbym się natknąć na Kajtka w miejscu, które on uznaje za swoje. Moja kocica Ruda też. 🙂 Odkąd płot stoi dziwnie spokojnie pokłada się na trawie. Czyżby wiedziała, że przebywa na terenie ogrodzonym? Mysz się przeciśnie, ale Kajtek z łaciatą załogą już nie. Beztroska jednak nie popłaca. Tego lata popadła w tarapaty za sprawą kocicy wiejskiej, która wraz z trzema młodymi odwiedza nas od lipca. Niestety, staruszka Ruda zapomniała, że sama atakowała nawet psy, gdy w ogrodzie przebywała z młodymi. Trzy wizyty u Pani weterynarz, seria z antybiotyku i przymusowy powrót do miasta. W tym roku to bagatela. Dwa lata temu na wsi odbyła kurację z powodu połamanej miednicy. Wyzdrowiała, ale latka lecą… Tak więc Ruda już w mieście, bo na wsi niebezpiecznie się zrobiło. 🙂

kocur wiejski

Kocur karmiony był nieco dalej od domu. Natomiast rozbisurmaniona ferajna, czyli dziarska mamuśka i trzy smyki płci nieznanej, dokarmiana była na tarasie, ponieważ pojawiała się rano i wieczorem. Kocur trzymał się z daleka i nie wyglądał na głodnego. Skraj działki okazał się miejscem godnym skuszenia jego samczej mości. Dwie puszki dziennie dla rodzinki to pestka. Trochę urozmaicenia w wiejskiej diecie nie zaszkodzi. Wiejskie koty dawniej na pomyjach też pasione były. Nie tylko świnie i psy. W pomyjach wszak i mięsko się trafiło. A kot sprytny. 🙂

 

 

Nie wiem, co one robiły całe lato, ale ja się trochę napracowałem. W końcu zdecydowałem się na domek gospodarczy. Niestety, o tym następnym razem.

Polub i podziel się treścią z innymi.

2 thoughts on “Żniwa, płoty, psy i koty. Ostatni sierpniowy weekend na wsi

  • 2017-09-27 o 12:57
    Permalink

    Jestem totalnym mieszczuchem, ale jak przeczytałam ten wpis i zobaczyłam zdjęcia to aż zatęskniłam za wsią. W mieście nie znajdziesz nietoperza na płocie i grzybów w parku ;p Pozdrawiam 😉

    Odpowiedz
    • 2017-09-27 o 14:21
      Permalink

      Droga Pani Anno! 🙂 Nietoperz uczepiony płotu jest taką samą rzadkością na wsi jak i w mieście. Ten pewnikiem był chory. Nie śledziłem jego losów. Aby cokolwiek “zobaczyć” trzeba się zatrzymać i rozejrzeć uważnie dookoła. W mieście też. 🙂 Grzyby w miejskim parku nie należą do rzadkości, jeśli np. park z drzewostanem iglastym lub mieszanym. 🙂 Jakkolwiek nie szukałbym grzybów “na trawniku” w centrum miasta, lecz w podmiejskich parkach i lasach. Widuję grzybiarzy z pełnymi koszami w… tramwaju. W tramwaju miejskim. 🙂 Pozdrawiam serdecznie.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

czternaście − 12 =