Zakupowy zawrót głowy. Fotel obrotowy kupię
Zimą mój kontakt z ogrodem ogranicza się do wyjścia po drewno do kominka, dosypywania karmy dla ptaków oraz odśnieżania ścieżek, o ile śnieg popadał. Wreszcie popadał, ale tym razem nie będzie o ogrodowych sprawach. Z końcem roku postanowiłem, że kupię sobie rasowy fotel do domowego biurka. Fotel obrotowy, z możliwością regulacji wysokości siedziska, z wygodny oparciem i wszystkimi bajerami, które mogą poprawić komfort pracy. Głównie mam na uwadze plecy, aby miały komfortową podporę w trakcie pracy przy biurku, czyli aby fotel wymuszał prawidłową sylwetkę lub – jak kto woli – zdrową krzywiznę kręgosłupa i pleców. Nie sądziłem, że zakup fotela obrotowego może okazać się zajęciem aż tak czasochłonnym. Słucham? Ależ oczywiście, że chcę kupić fotel obrotowy w najkorzystniejszej relacji ceny do jakości. Wymyśliłem sobie, że fotel obrotowy musi spełniać warunek “jako-takości”. Jako że do domu – musi być możliwie tani z dostępnych. A że dla mnie – tako najlepszy z tychże. Tylko taka “jako-takość” mnie interesuje.
Fotel do biurka kupiłem ładnych parę lat temu. Ponieważ biurko jest stylowe to i fotel też taki – jak wtedy uważałem – być musiał. Po miesiącach poszukiwań udało mi się wypatrzeć fotel z lat 20-tych. Fotel był w bardzo dobrym stanie, dość tani, podobał mi się, więc kupiłem. Niestety, mimo swych antycznych zalet, siedzenie na nim nie należy do najprzyjemniejszych chwil w życiu. A już na pewno, gdy musisz popracować przy biurku kilka godzin. Prawdopodobnie fotel zaprojektowano dla dyrektora. A – jak wiadomo – dyrektorem się jest lub… się bywa. Nikt nie pracuje jako dyrektor lub ja nigdy nie słyszałem, aby ktoś powiedział, że jako dyrektor pracuje.
Tak wiec fotel dyrektorski w domu mam. Ładny fotel gabinetowy z okresu międzywojennego. Fotel ów sobie jest. Dyrektorem nie jestem. Zachciało mi się współczesnego fotela obrotowego. Takiego poprawiającego wygodę pracy z laptopem przy biurku. Obrotowy kojarzy mi się z pozycją zawodnika uprawiającego szczypiorniaka. Coś szczypiorniak ostatnio podupadł. Albo niech mnie ktoś… uszczypnie.
Odbiegam od tematu. Słucham? Nie. Mój fotel pokażę w drugiej części. Ten nowy też pokażę. Zakładam, że się nie poddam i kupię. Ale po kolei.
Fotel obrotowy do pracy przy biurku
Kilka wizyt w marketach, które posiadają tego typu sprzęt, nie dało rezultatu, albowiem albo oferta była – jak na moje oczekiwania – zbyt uboga, albo… prezentowane produkty wyglądam nie zachęcały do zakupu. W Makro fotele sprawiały wrażenie, jakby za chwilę miały się rozpaść. Jakieś takie… Dawno nikt ich nie skręcał. A że wystawione w ramach ekspozycji – tym bardziej nikomu się nie chciało ich naprawiać ani wymieniać na mniej zużyte. A skoro nie interesuje się nimi sprzedawca, to dlaczego ma się nimi interesować konsument? Ekspozycja raczej odstraszająca potencjalnego kupca. Serdecznie nie polecam. W salonie samochodowym taka sytuacja nie do pomyślenia.
Po kilku takich wizytach doszedłem do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie przegląd ofert sklepów internetowych. Oferta pod względem kształtów jest bardzo rozległa, ale materiałowo – dość uboga. Wszystko na jedno kopyto – jak mawiał ongiś kowal. Mnie interesował fotel o dużej wytrzymałości, z elementami chromowanymi, bez widocznych plastików i bez jakichś kształtów rodem z filmu Star Trek. Chcę kupić solidny klasyczny fotel obrotowy. Wcześniej sprawdziłem, jak się te elementy mają w rzeczywistości, wiec przeglądając oferty miałem już spore rozeznanie, co jest czym i jakie to jest w dotyku czy użyciu. Mechanizmy zastosowane w fotelach są wręcz identyczne. Prawdopodobnie wszyscy zaopatrują się u jednego lub u tych samych producentów podzespołów. ;D Takie czasy? Nie. To nic nowego pod słońcem od stu lat. Ale o tym w następnej części.
Fotel obrotowy kupię
Teraz zabieram się za dzwonienie do sprzedawców, bo na 20 e-maili z pytaniem o parametry fotela obrotowego, który akurat przypadł mi do gustu z oferty, odpowiedź otrzymałem od nieco mniej niż połowy. No, ale nie oczekiwałem, że ktoś odpowie mi tego samego dnia (dwa sklepy), w dniu następnym (kolejne dwa sklepy), czy dnia trzeciego (sprzedawca z allegro i kolejne cztery sklepy internetowe). Dzisiaj dzień czwarty. Cisza jak makiem zasiał. Nie kupię fotela do pracy przy biurku nie znając podstawowego parametru, którym jest dopuszczalne maksymalne obciążenie. Parametr kluczowy – moim zdaniem. Tak więc, będąc typem uparciucha, postanowiłem zadzwonić do tych milczków. Słucham? Konsekwentny? Tak. Znam to słowo. Jestem konsekwentny w swej upartości. Okej. Dzwonię. Więcej o fotelu obrotowym napiszę, gdy go kupię.