Jesienna zupa deszczowa

Zupa jesienna? Owszem. Taką zupą dla mnie jest zupa fasolowa, grochowa lub – zapomniana – zupa berberysowa. Kwaśnica też do jesieni pasuje. Bigos? Hm. A bigos to zupa? Bigos to… hm… bigos. 🙂 Ale zupa jesienna i deszczowa? Ano tak sobie wytentegowałem, że taką idealnie wręcz jesienną jest nasz stary poczciwy kapuśniak czy – jak kto woli zdrobniałe formy – kapuśniaczek. A że tentegowałem sobie idąc zakapturzony w deszczu… Cóż? Proste skojarzenie i nazwa zupy gotowa. Zakapturzony, aby za dni kilka nie być zakatarzonym. Dokąd to szedłem? Do sklepu warzywnego. Po produkt do tej zupy podstawowy. Bo czymże jest kapuśniak bez kapusty kiszonej? Mój kapuśniak? Mój kapuśniak byłby zupą owocowo-warzywną na żeberkach i kości wędzonej. Hm. Ta wersja może innym razem.

kapuśniak

REKLAMA

Jesienna zupa deszczowa

Składniki: kapusta kiszona, cebula, marchew, korzeń pietruszki, jabłko, śliwki, ziemniaki, kości wędzone, żeberka. Przyprawy: liść laurowy (bobkowy), ziele angielskie, pieprz czarny, przyprawa do zup. Zakładam, że gotujemy kapuśniak dla 4-5 osób. Na zdjęciach widać, że ja kapuśniak gotuję w dwóch garnkach. Już nie pierwszy raz to robię, co pewnie zauważył ten, kto śledzi moje kulinarne poczynania na blogu od początku. Każdy zrobi, jak mu wygodniej. Mnie czasami wygodniej gotować w dwóch średniej wielkości garnkach. A już na pewno, gdy wszystkie duże są zajęte. 😀

Ilość: pół kilograma kapusty kiszonej, nieco ponad pół kilograma żeberek oraz kilka kawałków kości wędzonych, które szczęśliwie ważyły też nieco ponad pół kilograma. Ot, udane zakupy. Wszystkiego pół. Każdy kucharz domowy sam decyduje, ile mięsa w zupie chce widzieć.  Uznałem, że te ilości będą w sam raz. Dla mnie. 😀 Można jednak ograniczyć się do zakupu tylko żeberek wędzonych. Ostatecznie zamiast wędzonych kości może być boczek wędzony. Może być, ale to nie będzie to samo. Kość wędzona do tego celu jest idealna.

Kapuśniak, kapuśniaczek…

Kujawiak, kujawiaczek… Piosenka taka. Ludowa. 🙂 Ale do dzieła. Mięso musimy umyć pod zimnym strumieniem wody. Jeśli nie chcemy sami się mocować, powinniśmy już w sklepie mięsnym poprosić o pokawałkowanie i żeberek, i kości wędzonych. Operowanie tasakiem kuchennym może nastręczyć trudności, ale też może być po prostu niebezpieczne dla nas i dla… hm… blatu kuchennego. 🙂 Samym nożem kości porcjować nie radzę.

Wlewamy wodę do dwóch garnków. W moim przypadku były to garnki 3-litrowe. Wlałem po 2 litry wody do każdego. Do każdego garnka wrzuciłem po dwa liście laurowe i po kilka ziaren ziela angielskiego. Oczywiście doprawiłem mieszanką przypraw do zup. W jednym gotowała się kapusta, utarta marchew, pietruszka i pokrojona cebula. W trakcie uzupełniania okazało się, że kilka porcji wędzonych kości też tu się zmieści. Drugi garnek miał posłużyć głównie do ugotowania żeberek, bo zajmują sporo miejsca.

Jesteśmy zatem na etapie gotowania w dwóch garnkach jednocześnie. Słucham? Bo tak! Już wyjaśniałem. 😀 W jednym gotujemy coś, co już nieco kapuśniak przypomina, albowiem jest tam kiszona kapusta, warzywa, przyprawy i wędzone kości. W drugim garnku gotujemy zupę, która na tym etapie przypomina wywar owocowo-warzywny na żeberkach. Ciekawskich uprzedzam, że płyny z obu garnków będą połączone.

kapuśniak

Wiejski kapuśniak na miejską niepogodę

Jesienią mamy duży dostęp do rozmaitych owoców i całej masy warzyw. Moja Babcia gotowała kapuśniak nieco na słodko, lecz nie dosładzała tej wiejskiej zupy jesiennej cukrem czy miodem. Kapuśniak mojej Babci swój ostateczny, nieco słodkawy smak uzyskiwał po dodaniu owoców.  Idąc tym tropem dodałem kilka pokrojonych śliwek oraz pół jabłka. Kapuśniak ma być treściwy. Domyślam się, że Babcia, gdy świeżych owoców śliwki pod ręką nie miała, dosmaczała kapuśniak solidną porcją śliwkowych powideł lub garścią śliwek suszonych. Efekt mógł być zaskakujący, co nie omieszkam sprawdzić przy innej sposobności.

Oprócz pokrojonych 2-3 śliwek (lub dwóch łyżek powideł śliwkowych, lub garści śliwek suszonych/wędzonych) oraz pokawałkowanej połówki jabłka (jabłko lub pół jabłka – kapuśniak nie ucierpi), dodałem dwa drobno pokrojone ziemniaki. Na zdjęciach tego nie widać, ale – jeśli mam być szczery – zrobiłem tzw. przegląd lodówki i w kapuśniaku wylądowały dwie duże cebule, 4 śliwki, duże jabłko, dwie spore marchwie i spora pietruszka. Warzywa starłem na tarce. Taka ilość owoców i warzyw kapuśniakowi nie zaszkodziła. Zapewniam. 🙂

Kapuśniak – wiejska zupa słodko-kwaśna

Drobno pokrojone śliwki i jabłko dodajemy w końcowym etapie gotowania. Podobnie rzecz się ma z ziemniakami. Oczywiście trzeba to skontrolować, aby nie podać ziemniaków niedogotowanych. Owoce ugotują się szybko i oprócz smaku niewiele po nich pozostanie. Dodanie owoców powinno nastąpić po wyjęciu ugotowanych żeberek i kości. Wrzucamy owoce, ziemniaki, wyjmujemy mięso i kości, zlewamy wszystko do jednego garnka. Słucham? Tak. I znów jest normalnie. 😀

Wyjęte mięso i kości odstawiamy do ostygnięcia. Zanim podamy kapuśniak usuwamy z żeberek kości i chrząstki (choć ja lubię chrząstki bardzo). Mięso dzielimy na małe porcje. Kości wędzone warto oczyścić z mięsa. Tam jest sporo smacznych kąsków. Słucham? Można oskrobać nożem, łyżką lub… w łapkę i do buzi. Tylko bez pazerności, aby zębów nie połamać.

Jeśli masz się za ekologa i np. troskasz się o los planety i nawet kornika 🙂 w puszczy, to resztki mięsa z tych wędzonych kości powinny być zjedzone bezwzględnie. Jeśli na talerzu zostawiasz resztki jedzenia (bo chrząstki, bo tłuste, bo skórka, obrzeże, bo… coś ci w pizzy nie pasuje) to z Ciebie taki ekolog, jak ze mnie kosmonauta. Bądź dzielny. Nie jedz nic. Poczekaj 2-3 dni. Pij tylko wodę. Potem zjesz wszystko. 😀

Płyny z obu garnków łączymy. W trakcie gotowania oczywiście uzupełniałem wodę w garnkach, ale ilość uzyskana z obu, po wyjęciu żeberek i kości, ledwo zapełniła jeden. Tym sposobem ugotowaliśmy pełen garnek pysznej zupy. Nasz jesienny kapuśniak dla co najmniej 4-5 osób powinien wystarczyć w zupełności. Chleb, bułka – wedle uznania.

Czy kapuśniak przypomina kwaśnicę? Nieco przypomina. 🙂 Właśnie sobie przypomniałem, że pora ukisić kapustę. A z domowej kapusty kiszonej kwaśnica jest – moim zdaniem – najlepsza. Zwłaszcza, gdy i kwaśnica, i kapusta jest moja. 🙂 Póki co zadowalamy się kapuśniaczkiem na talerzu, który jest znacznie przyjemniejszy od tego za oknem.

przepis na kapuśniak

SMACZNEGO!

 

Polub i podziel się treścią z innymi.

One thought on “Jesienna zupa deszczowa

  • 2017-12-04 o 08:33
    Permalink

    Bardzo apetycznie wygląda zupka i zapewne też smaczna choć nigdy nie jadłam wersji owocami?
    Moja mama jeszcze taki kapuśniaczek zabielała śmietanką a ziemniaki gotowała osobno dukane i bryzgane z boczkiem 🙂
    Narobił mi Pan apetytu koniecznie biorę się za gotowanie kapuśniaka 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

17 + 17 =