Nad morzem, w mieście czy na wsi?

Po raz pierwszy od prawie 20 lat nasz wyjazd na wakacje musiał być zaplanowany kilka miesięcy wcześniej. Wyszukanie miejsca, w którym można gościć z psem, rezerwacja… Przez tyle lat wszyscy wiedzieli, że kto jak kto, ale ja swoje coroczne letnie wakacje spędzam na wsi pod lasem. Latem ubiegłego roku nic nie wskazywało, że kolejny przyniesie aż takie zmiany. Epidemia COVID-19 sporo zmieniła w życiu wielu ludzi. W moim też. Grudzień jakoś tak mnie nastroił, że w końcu postanowiłem dokończyć to, z czym przed laty na tę wieś się wybraliśmy. A wybraliśmy się tam z myślą o własnym domu, ucieczce z miasta i życiu na wsi. Powzięta z początkiem tego roku decyzja dość szybko wprowadziła wiele zmian. Jedną z nich była wizja wakacji w mieście. Trzymajcie mnie… 🙂

REKLAMA

Nad morze każdy może

Oczywiście uległem i dałem się namówić na wyjazd nad morze. Tydzień czy dwa w plastikowym domku na kołach to nie to samo, co miesiąc lub dwa we własnym domu, na własnym terenie, pochłonięty pracą we własnym ogrodzie, we własnym domu i wokół niego. Strasznie głupio pytać, czy można i gdzie można rozstawić trójnóg, rozpalić ognisko… Pytając właściciela obozowiska skąd wziąć drewno, czy można skorzystać z wody ogrodowej i gdzie ona jest, czułem się jak dziecko. Nikomu nie mówiłem, ale byłem w sporej depresji. Takie sytuacje były dla mnie czymś zupełnie nowym. Niby fajnie, ale przecież nie byłem u siebie. Okropne uczucie. Serdecznie nie polecam. 🙂

Zawsze śni mi się na wsi

Wakacje nad morzem minęły szybko. Właściwie nie wiem, czy cokolwiek wypocząłem, czy może jednak się umęczyłem… Wspominam te dni dobrze, ale bez “naszej wsi” było jakoś tak dziwnie. Już sama myśl, że pewien etap przeszedł do historii… Hm. Trudno. Świetnie. Nad morzem pogoda dopisała, więc ten czas spędziliśmy dość aktywnie. Mając psa przyzwyczajonego do codziennych długich wędrówek nie da się zbyt długo tylko wylegiwać na plaży na kocyku. Oj, przecież nie ukrywam, że troszkę sobie poleżałem. No weź…

Brakowało mi jednak węża i ogrodowego prysznica, kosiarki, pilarki, siekiery, szpadla i łopaty, mojej koleby i… zwykle niezliczonych powodów, aby na tarasie usiąść dopiero wieczorem… Moment. Siekierę, ogrodowy prysznic i kawałek węża wziąłem ze sobą. Zabrałem także trójnóg i kociołek traperski. Wszystko się przydało. 😀

Jeszcze w mieście

Ale i tegoroczne wakacje w mieście uznaję za bardzo udane. 🙂 Jak to możliwe? Ano możliwe. Przecież nie uciekłem ze wsi do miasta. Zmieniłem jedną wieś na inną. Co prawda jest to wieś zdecydowanie bardziej zwarta, gęściej zaludniona, ale nie zmienia to faktu, że prawdziwa wieś jest to. Jest to! Co prawda do lasu mam nieco dalej, ale jak sprawdziłem nie aż tak znowu daleko. Za to do wody mam zdecydowanie bliżej. A to dobra wiadomość dla mojego psa. Fargo bardzo się cieszy! On już czuje, że jest u siebie.

Właściwie te odległości się odwróciły i teraz do lasu ma 500 metrów a do wody metrów 70. Poza tym znów mam kreta, myszy, norniki, kuny, wiewiórek zatrzęsienie i nawet kilka koni w niedalekim sąsiedztwie. Szczekanie psów z sąsiedztwa zawsze mnie dobrze nastrajało, więc pod tym względem też sytuacja wróciła do normy. Ale ja nie o tym. Słucham? Aaaa! Tak, tak… Mam kolejnych sąsiadów. Na pewno kilku Wam się spodoba. 😀

Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że znów mam dużo do zrobienia. Od maja do września udało mi się teren uporządkować tak, aby był przygotowany pod inwestycję jak trzeba. Latka lecą, więc kondycja już nie ta sama, którą mogłem się szczycić przed laty, ale… dałem radę.  Największym wyzwaniem była rozbiórka starych murów i fundamentów. W kontenerze do wywózki uzbierało się tego ponad 6 ton. Kilkadziesiąt starych bloczków betonowych jednak pozostawiłem na terenie, bo mogą się przydać np. do utwardzenia podjazdu.

Porządkowanie terenu z pozostałości po frezowaniu karp też kosztowało mnie sporo wysiłku, bowiem frez rozprawił się tylko z najgrubszymi korzeniami i tylko tam, gdzie mógł pracować bez przeszkód. Przeszkodą były kamienie i wszelki gruz skrywający się w ich podziemnej plątaninie. Octowce napsują mi nerwów w kolejnych latach, ale nic na to nie poradzę. Jedyną radą jest usuwanie wszelkich odrostów. W końcu roślina się podda. O sumaku napiszę oddzielny tekst, bo jest to roślina tak samo ładna, jak i wyjątkowo uciążliwa.

Z miasta na wieś

Dlaczego napisałem, że wakacje w mieście uznaję za bardzo udane? Z miasta na wieś mam aktualnie tylko 10 km, a to sprawia, że możemy się tam wybrać w ramach niedzielnej przejażdżki rowerowej. Prowadzi tam bezpieczna ścieżka rowerowa. Podróż rowerem zajmuje 40 minut. Abym swoje wakacje uznał za udane musiały być przeze mnie na wsi przepracowane. Co roku wyznaczałem sobie kolejne zadania. Planowałem wakacje, ale pod kątem tych zadań, które zamierzałem zbliżającego się lata wykonać. Wakacje nad morzem to fajna sprawa, ale nie mogą się równać z wakacjami spędzanymi u siebie na wsi. Nikt mnie nie przekona do zmiany zdania.

A ja przecież znów jestem u siebie i znów jestem na wsi! I znów mam co robić. 🙂 A gdy mam co robić, to wypoczywam jak mało kto. Mam nadzieję, że już niebawem na tej wsi osiądziemy na stałe. I wówczas na rowerach wybierzemy się… do miasta. Hm. O ile za tym miastem będziemy jeszcze tęsknić. Za moim małym  miejskim ogródkiem tęsknił będę na pewno, jak za każdym miejscem, w którym spędziłem kawał swojego życia. Czas jednak na coś nowego. Czas na własny dom. Dwie jabłonie nastrajają mnie dobrze. Na pewno zapewnię im liczne towarzystwo.

PS1. Na zdjęciu głównym widzimy namiot, pod którym na wsi pod lasem spędziliśmy kilka kolejnych wakacji. Jest rok 2003. W dali widać dom sąsiadów w trakcie budowy. Ten namiot pojawił się na zdjęciu satelitarnym opublikowanym w google maps jako mała niebieska plamka. Gdzieś to mam, bo zrobiłem sobie screena na pamiątkę. Opublikuję, gdy w końcu znajdę ten pliczek.

PS2. Zdjęcie drugie wykonano z drona latem 2021 roku. Nikt nie sądził, że tam i w tym gronie będzie to fotografia pożegnalna. W planie było kolejne spotkanie, które miało się odbyć w czerwcu tego roku. Tam już się nie spotkaliśmy. Mam nadzieję, że inni z tego miejsca czerpią co najmniej taką samą radość, jaką napełniało ono nas i naszych gości przez tyle lat.

 

 

Polub i podziel się treścią z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

5 + 10 =