Owady, pędraki i… żarłoczne ślimaki

Obserwując wiosnę w ogrodzie dostrzegamy niesamowity ruch i wielkie stworzeń poruszenie. Wszyscy są czymś zajęci, gdzieś się śpieszą, ktoś kogoś przegania, ktoś komuś coś podkrada, ale przy okazji wszyscy znajdują czas na śpiewy, kłótnie i pogaduchy. Rozśpiewane szpaki, rozwrzeszczane sroki, wróble i sikorki mozolnie zbierające niewidoczne dla oka resztki sierści mojego psa, krzykliwe mewy i krzątające się wśród zarośli kosy… Ruch jak na Marszałkowskiej. Niektórzy jednak robią swoje w ciszy, bez pośpiechu i bez zwracania na siebie uwagi. Niby to bez energii i widocznego zapału, wyjątkowo leniwie, od niechcenia lub wręcz ślamazarnie… O kim mowa? Przy okazji opisu corocznych zmagań z plagą mszyc wspomniałem, że utrapień jest więcej. Tym kolejnym utrapieniem są… ślimaki w ogrodzie.

Aż ciężko uwierzyć, że mimo tak silnych mrozów, jakich w tym roku doświadczyliśmy, ten leniuch przetrwał w takiej ilości… Muszla cienka, ciałko delikatne… Mizerota. Skąd te ślimaki w ogrodzie się biorą? W ubiegłym roku widziałem dosłownie kilka. Na wsi nie sprawdzałem, bo teren zbyt duży, aby tamtejszym ślimakom przeprowadzić swoisty spis powszechny. W małym ogrodzie miejskim wydaje się to być znacznie prostsze. Na pewno kilka uszło mojej uwadze, ale głowę dam, że w ubiegłym sezonie widziałem tylko kilka. A że kilka… Dałem im spokój.

ślimaki w ogrodzie

REKLAMA

Ślimaki w ogrodzie? Spokojnie.

Spokojnie to one oczywiście się zachowują. 🙂 Ślimaki to wyjątkowo spokojne stworzenia. Wprost przykładnie spokojne. A przy tym wyjątkowo przewidywalne. Na przykład to jedyne chyba stworzenie na świecie, które daje mi wyjątkowe poczucie własnej inteligencji. Dlaczego? Ano zawsze umiem przewidzieć, że dorosły osobnik napotkany w jednym miejscu ogrodu, nawet po upływie dwóch godzin będzie w miejscu tylko nieco oddalonym od poprzedniego. Zawsze drania rozgryzę. 🙂 Bywa, że zniknie w jakimś zakamarku, ale – jak już powiedziałem – czerpiąc z niezmierzonych pokładów własnej inteligencji, zawsze umiem odkryć miejsce jego aktualnego pobytu. Gorzej z osobnikami młodymi… Nimi się nie zajmuję, bowiem, przy całym nadmiarze posiadanej inteligencji, mam coraz większy deficyt wzroku. Hm. Oto przykład ślepej inteligencji. 😀

Ale już poważnie. Mrozy siarczyste im nie straszne. To są dopiero survivalowcy! Jakie znowu mięczaki? 😉 Jak im się to udaje? Jak one to robią? Mniejsza. Dociekanie pozostawiam innym – młodszym, inteligentniejszym i z doskonałym wzrokiem. 😉 Przyznam się także do innych deficytów. Z wiekiem mi się porobiło, że jakoś nie umiem ubić ani kreta, ani myszy, ani nawet ślimaka. Nazywam to postępującym deficytem agresji wobec stworzeń wielkich. Kilka lat temu, usiłując poradzić sobie z plagą ślimaków w ogrodzie, zastosowałem dostępne środki biobójcze w postaci jakiegoś niebieskawego granulatu. Skuteczne.

Był to jednak mój ostatni tego typu ogrodowy występ (lub występek). Olśniło mnie! Znów inteligencja zamanifestowała swą obecność. 😀 Uznałem, że nie można toczyć walki z każdy stworzeniem, które pojawia się w naszym otoczeniu. Muchę, komara, osę i szerszenia ubiję, ale nie z agresji, lecz z lęku, aby samemu “ubitym” nie być. Co prawda muchy bezpośrednio na moje życie nie czyhają, ale przenoszą paskudne zarazki. Komary – podobnie. Poza tym tną strasznie, że pod lasem wytrzymać na werandzie nie sposób. No i jest ich bezlik! O ile poza domem tylko je odstraszam, o tyle w domu walka toczy się na poważnie. Jeden komar w sypialni najłagodniejszego potrafi doprowadzić do furii. Zaśnij przy takim… 😀

Wstężyk ogrodowy (Cepaea hortensis)

Ślimak ma rogi a nie bodzie?

Ślimaki ogrodowe też nie występują ani pojedynczo, ani nawet parami, choć, skoro mają potomstwo, w pary łączyć się muszą. Nie będziemy tego teraz rozgryzać, bo zaglądać komuś do łóżka nie wypada. Nie wypada też tego manifestować publicznie – to tak przy okazji. Czego? Tego i owego. 😉 Przecież wszyscy dbamy o swoją prywatność, prawda? Dbamy? Okej. Ważne jest tylko to, że inwazja ślimaków w ogrodzie liczebnością ustępuje jedynie mszycom i mrówkom. Tego co ma skrzydła nie liczę. Mszyce też je mają, ale znane są głównie z trybu osiadłego lub – uśmiecham się – bardzo obsiadłego. 🙂

Wstężyk ogrodowy (Cepaea hortensis) – jeden z trzech wstężyków występujących na obszarze całej Polski. Ponoć jest bardzo podobny do wstężyka austriackiego, ale podobieństwo to raczej nikogo nie zainteresuje. Kilka zdjęć przedstawia go w pełnej krasie, bo tak naprawdę tylko po muszli da się go rozpoznać. A muszle ma kolorach różnych. Co prawda upiór kryje się w środku, ale bez muszli jego rozpoznawalność maleje do zera. Dlaczego upiór? Wstężyki żywią się glonami i roślinami zielnymi, zwłaszcza ich obumarłą tkanką, ale dla większości ogrodników ślimaki w ogrodzie to swoista plaga egipska. A jeśli plaga? Wszyscy je trują, wyrzucają za płot, rozgniatają…

W końcu dotarło do mnie, że w moim ogródku nie ma nic takiego, czym nie mógłbym się z nimi podzielić. Mszyce? Mszyce to co innego. Na zmniejszenie populacji ślimaków znalazłem sposób prosty. Jaki? Relokacja – odłowienie z przymusowym przemieszczeniem. Najdogodniejsze do tego warunki są w dni deszczowe, gdy wszystkie ślimaki w ogrodzie żyjące wychodzą z ukryć, aby… Oj, kto by się tam przyglądał. 😀 Nic się nie dzieje. Leniwe towarzystwo. Droga na Ostrołękę… 😉 Na pewno nie odławiam wszystkich, ale zdecydowana większość ląduje w słoiku, który ląduje w plecaku, z którym przy okazji wędrówki z psem udaję się do pobliskiego parku, gdzie zwracam im wolność. I tyle.

Co w ogrodzie to w garnku?

Wstężyki są jadalne, jak wszystkim znane ślimaki winniczki (Helix pomatia).  Te drugie – o ile dobrze jestem poinformowany – hodujemy i eksportujemy m.in. do Francji. Wstężyki nie zdobyły takiej kulinarnej sławy. Te ślimaki są dość rzadko spożywane przez ludzi ze względu na niewielkie rozmiary oraz kontrowersje, jakie wzbudzają ich walory smakowe. Może trzeba odpowiednio przyprawić, podać w adekwatnym sosie lub być po prostu… głodnym? Wyobraźcie sobie, że oprócz rzodkiewek, marchewek, sałaty, cebuli, buraczków, truskawek, ogóreczków i pomidorków, możecie czerpać korzyści kulinarne z własnych… ślimaków. Ślimaki w ogrodzie to skarb nieodkryty. Po co je tępić, jeśli można je jeść? 😉

Naturalnym wrogiem wstężyków jest drozd śpiewak (śpiewak – trochę śpiewem przypomina kosa, lubi naśladować śpiew innych ptaków). Co roku wiosną w drewutni znajduję sporą ilość pustych skorupek po ślimakach. Ponieważ nagromadzone są zwykle w jednym lub dwóch miejscach (jamkach między podłożem a szczapami drewna) mniemam, że są istotnym składnikiem diety innych ogrodowych bywalców. To na pewno nie jest spiżarnia ptasia. Czyje to dzieło? Otóż, jeż ślimaki je też. A dlaczego Ty ich jeszcze nie jesz? Przecież smaczne są. Nie wiesz? 🙂

Polub i podziel się treścią z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

12 − 10 =