Weź smycz, kaganiec i rozum

Wiadomo, że ruch, choćby w formie spacerów, sprzyja zdrowiu. Oczywiście najlepiej, gdy spacerujemy z dala od miejskiego zgiełku, bezpiecznymi szlakami, otoczeni żywą przyrodą. Nie wszyscy i nie wszędzie do takich miejsc mamy dostęp. W miejskich parkach ścieżkami, oprócz pieszych i truchtających, poruszają się rowerzyści, pędzą miłośnicy hulajnóg – jest ciasno i coraz częściej niebezpiecznie. Spacer po lesie wymaga towarzystwa. Nie chodzi o nasze bezpieczeństwo, choć też jest ważne, lecz o sprowokowanie lub wręcz wymuszenie nawyku wyprawy gdzieś poza miasto. Wyposażeni w krokomierze mamy ułatwione zadanie. Towarzystwo innego człowieka oczywiście jest wyjściem, ale tu chodzi o innego towarzysza. Spacer z psem jest rozwiązaniem idealnym. No tak, ale psa najpierw trzeba mieć i trzeba umieć nad nim panować. Pan i właściciel psa czy opiekun?

Weź się rusz wreszcie

Zdaniem naukowców kobiety pracujące w domu cieszą się najczęściej dłuższym zdrowiem, bowiem poprzez codzienną krzątaninę zapewniają sobie dużo ruchu. Nie chodzi o pracę w ramach home office. Rzecz nie w tym, że kobiety pracujące poza domem są pod tym względem w gorszej sytuacji. Chodzi o tę grupę kobiet, które poświęcają dużo czasu, wykazując się dużą ochotą i energią do pracy, wynikającej z typowych domowych obowiązków. Do tej grupy należą nie tylko gospodynie domowe, choć głównie o nie chodzi.

W gorszej sytuacji są mężczyźni. To im dedykowane było to badanie, aby wykazać, że kanapowy czy fotelowy bezruch argumentowany zmęczeniem po pracy w biurze, nie daje korzyści zdrowotnych, więc na dłuższą metę się im nie opłaca. Na krótszą? Ta przysłowiowa dłuższa meta to długość życia, o której zaczynamy myśleć z dekady na dekadę częściej. Można temu zaradzić? Zawsze jakaś rada jest? Pewnie tak. Nie wszyscy jesteśmy radzi z nich korzystać. Cóż poradzić… 🙂

REKLAMA

Weź psa na spacer

Sam fakt posiadania psa nie zmienia nic, niewiele lub nie to, co zmian wymaga. Tak zwykle jest, gdy tym psem nie zajmują się wszyscy domownicy, a zwłaszcza, gdy wśród nich nie ma kompletu dorosłych. Stali spacerowicze, ale zwłaszcza stali bywalcy wybiegów dla psów, doskonale wiedzą, bo widza, kto tak naprawdę psem się zajmuje. Dość częstym widokiem jest pies w towarzystwie opiekunki. Tak samo często pieski wyprowadzane są przez dzieci i młodzież. Nic w tym dziwnego, jeśli ten sam piesek dość często pojawia się jednak w towarzystwie samca alfa, czyli mężczyzny. Świadczy to o jakiejś równowadze, równym podejściu do obowiązków.

Pomijamy tu wszystkie inne warianty, w których w domu mężczyzny nie ma. Myślimy tu o mężczyznach  (mężach, ojcach, dziadkach), którzy nie chcą wziąć tego obowiązku także na siebie, wychodząc z założenia, że skoro decyzja o przyjęciu psa do domu nie należała do nich, to czują się zwolnieni z wszelkich wobec psa obowiązków. Czują się zwolnieni, bo sami się zwalniają i oznajmiają to wszem i wobec. Koniec temat. I to jest ten problem. A przecież spacer z psem nic nie kosztuje. Na pewno nie tyle, co wizyta na siłowni, a już na pewno nie tyle, co wizyta w pubie.

psy na wybiegu

Weź przestań, weź chodź…

Nad zwierzęciem zaproszonym do naszego domu opiekę powinni sprawować w pierwszej kolejności dorośli. Oprócz cyklicznych badań weterynaryjnych, szczepień, zapewnienia odpowiedniego wyposażenia, pies – w zależności od rasy – wymaga mniej lub bardziej profesjonalnego szkolenia. Są psy ras, których nie wolno pozostawić “do wychowania” dzieciom. Psów tych “szczególnych” ras nie wolno lub nie powinno się pozwalać wyprowadzać na spacery dzieciom lub komukolwiek, kto nie potrafi nad “pupilem” zapanować. Podczas spaceru zwierzę narażone jest na rozmaite bodźce, które mogą wywołać u niego niepożądane reakcje. Przy czym chodzi tu o reakcje niebezpieczne dla innych zwierząt lub ludzi.

Bodźców dostarczają inni użytkownicy ścieżki, parku, chodnika czy ulicy. Mogą to być maszyny, ludzie lub inne zwierzęta. Problem może zaistnieć już na klatce schodowej. W lesie bodźców zapachowych jest bezlik. Zanim cokolwiek my dostrzeżemy, musimy mieć świadomości, że pies już dawno to wyczuł nosem. Reakcja może być błyskawiczna. Na spacerze absolutnym minimum jest pies zapięty do mocnej smyczy, zaś pies rasy potencjalnie niebezpiecznej musi mieć założony kaganiec. Nie ma znaczenia, co my sądzimy o naszym czworonogu. Znaczenie mają odczucia innych.

właściciel psa czy opiekun

Weź obowiązki na swoje braki

Również wybieg dla psów jest miejscem, w którym pies powinien przebywać pod okiem doświadczonego opiekuna, który zna zachowania nie tylko swojego czworonoga, ale także umie odczytać zachowania innych tam przebywających. Na wybiegu sytuacje konfliktowe zdarzyć się mogą i zdarzają się często. Nie wszystkie udaje się w porę opanować. Najczęściej te w porę nieopanowane dzieją się, gdy na wybiegu pies pojawia się w towarzystwie dzieci, młodzieży lub, niestety, kobiet. Smartfony w dłoniach, głowa w chmurach…

Być może dostanie mi się za to, ale takie mam doświadczenia. Mam na myśli Damy, które na wybiegu dla psów zajęte są ważnymi rozmowami między sobą lub stukaniem w klawiaturę smartfona. Te rozmowy prowadzone są zwykle na tyle intensywnie, że na dużym wybiegu jakakolwiek interwencja z góry skazana jest na porażkę. Skoro do psa jest za daleko to na bezpośrednie działania jest zwykle za późno. Krzyk już nic nie pomoże.

Skoro mamy barki, to i ten ciężar na nie wziąć należy. Zwykle na myśli mamy męskie, ale i kobiece mogą wystarczyć. W obu przypadkach warunkiem jest rozum w głowie, która te barki nie tylko wieńczyć czy przyozdabiać powinna. Aby dodać nieco równowagi zaznaczam, że wobec mężczyzn też można mieć wiele zastrzeżeń. Mam wiele. Głównie wobec tych, których dorodne psy ras budzących lęk, kroczą przed nimi bez smyczy i kagańca.

– Spokojnie… On nikomu nic nie zrobi…

wybieg dla psów

Właściciel psa czy opiekun?

Obecność pana i władcy nie jest gwarantem bezpieczeństwa; tacy jakiekolwiek zastrzeżenia, płynące od innych, co najmniej ignorują. W skrajnych sytuacjach już sam “pan i władca” okazuje się być groźny dla kogoś, kto choćby śmie wystosować postulat przypięcia czworonoga do smyczy oraz wyposażenia w kaganiec. Nie jestem jedynym, któremu dane było odbyć taką rozmowę i wysłuchać neoliberalnego zestawu argumentów słownych, które bez względu na pozycję i wykształcenie autora zestawu – w mojej ocenie – nadal są bluzgami rodem z rynsztoka. Bez względu na sytuacje taki język do mnie nie przemawia. Natomiast wiem, z kim mam do czynienia. Tyle, że komunikujemy się nie tylko po to, by inni dokładnie wiedzieli kim jesteśmy. Według mnie – głównie po to, aby rozmówca wiedział, o co nam chodzi. Hm. Może jestem dziwny? 🙂

Możemy być właścicielem licznych ruchomości bądź nieruchomości. Dla psa trzeba być opiekunem. Odpowiedź na pytanie, kto jest z czworonogiem na spacerze – właściciel psa czy opiekun, widzimy już po tym, jak do tego wydarzenia pies jest przygotowany. Opaskę na pysku mają nawet łagodne psiaki, których opiekunowie nie chcą, aby zajadały się wszystkim, co w parku znajdą. O psich kupach napiszę innym razem. Natomiast kaganiec powinien pojawić się na pysku każdego pasa, który reprezentuje rasę uznaną za potencjalnie niebezpieczną. Psy, których postura może budzić lęk, jeśli mają przebywać w otoczeniu ludzi, też kaganiec założony mieć powinny.

Pies przypięty do smyczy, którą trzyma prawdziwy opiekun, jest zwierzęciem bezpiecznym w pełnym tego słowa znaczeniu. Temat dzisiaj rozpoczęty będzie kontynuowany. Jest tu kilka wątków, które wymagają szerszego ujęcia. Psy luzem biegające. Psy wyprowadzane bez kagańca. Psie kupy na wybiegu. Właściciel psa czy opiekun – kim Ty jesteś dla swojego czworonoga? Pies. A co z kotem?

 

 

Polub i podziel się treścią z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

siedem − pięć =