Kretowiska? Nornice w ogrodzie? Skopana sprawa

Kwiecień plecień… W maju… Cóż? Tymczasem pogoda nie rozpieszcza. Opadów jak na lekarstwo, ale pierwsza dekada maja pod względem temperatury nie rozłożyła mnie na łopatki. Fargo się cieszy, bo dla niego niskie temperatury są bardzo komfortowe. Kilka dni temu odpowiadałem na liczne komentarze na facebooku (np. w grupie “Ogrody naszych prababek“), które wywołał mój tekst na temat kreta i podejmowanych działań przeciwko skutkom jego bytności w ogrodzie. Wspomniałem tam, że krecie kopczyki przestały mnie irytować, że konieczność pokojowego współistnienia na jednym terenie z tym małym… gałganem zrozumiałem już dawno. Przyznałem się, że zapałałem do kreta uczuciem gwałtownym natychmiast po niezapowiedzianej wiosennej wizycie stada dzików. Nornice w ogrodzie? W moim w tym roku jest ich prawdziwa plaga.

jak pokonać kreta

REKLAMA

Dodam tylko, że zdecydowana większość komentujących mój post opowiedziała się za pozostawieniem kretów w spokoju, widząc w nich przede wszystkim gatunek pożyteczny dla środowiska. Ucieszyło mnie, że większość przeczytała tekst a tylko nieliczni zamieścili swój komentarz tylko po przeczytaniu tytułu. Tekst, który stał się przyczynkiem dyskusji na fejsie nosi tytuł Wakacje z kretem czy na Krecie?. Nie musimy niszczyć i zabijać wszystkiego, co nas w ogrodzie wkurza. A co powiecie na taką to “krecią” robotę? Zobaczcie, co potrafi moja nornica olbrzymia. 🙂

Fargo! Błagam…

Na zdjęciu powyżej zaznaczyłem miejsca, które mój piesek bardzo sobie upodobał a co wyraża uporczywym codziennym przekopywaniem “w tę i z powrotem”. Placyki 1 i 2  pozbawione są już trawy i roślinności wszelkiej trwale, czyli nic tam nie rośnie już od ubiegłego lata. Pocieszające jest tylko to, że chwast się tu również nie uchowa. Tak, tak… Szukam pozytywów. 😀  Miejsca oznaczone cyferkami 2,3,4,5 mój Farguś rozkopał w przypływie radości, że już za chwilkę wskoczy do samochodu i pojedzie z nami na wieś. Zajęło mu to… chwilkę. Ekscytacja, pojawiająca się przed, w trakcie i po nałożeniu szelek i obroży, bywa tak duża, że… Właśnie. Sama radość. Chwila nieuwagi i trawkę na tym maluśkim trawniczku miejskim mogę siać od nowa. A wysiałem ją już dwukrotnie. Nie widać, prawda? Widać, ale tylko nieliczne kępy z czasów, gdy trawniczek był gęsty, zielony i nosił miano kociego. To już historia.

Skopana sprawa

Mój miejski trawniczek albo skazany jest na zagładę, albo – w wersji optymistycznej – na niekończącą się renowację. Wyznam, że obmyślam pewną strategię, ale sam nie wierzę w jej skuteczność (jest… hm… wybitnie nowatorska 😀 ), więc jej szczegółów Wam nie wyjawię.  Stanie się to tylko w przypadku bezsprzecznego i długotrwałego sukcesu. 😉

Natomiast zupełnie spokojny jestem o trawnik wiejski. Tu nie straszne nam są ani dziki, ani krety, ani tegoroczna plaga nornic.  Ślady pobytu dzików widuję, ale kończą się na trawiastej drodze przy moim płocie. Dorosły dzik z płotem nie będzie się mocował, zaś siatka leśna skutecznie blokuje wstęp niesfornym warchlakom. Zainstalowałem ją zmuszony psim cwaniactwem. Fargo szybko nauczył się, że ogrodzenie z desek nie jest monolitem. Między deskami mieści się nie tylko głowa, ale również jego psie dupsko. Kilka ucieczek zmusiło mnie do montażu siatki leśnej. Teraz tylko kot się prześlizgnie. Kuna i inne łasicowate też. Kret z pola wlezie. Nornice w ogrodzie też mnie nie dziwią. 🙂 Tu można poczytać, jak zabezpieczyć płot z desek.

Sporadyczne wizyty na wsi przyczyniły się w tym roku do zdziczenia trawnika. Susza też ma w tym swój zaskakujący udział. Oczywiście z tym zdziczeniem żartuję. Pobrzmiewa temat dzików… 🙂 Niekoszona trawa po prostu urosła. I dobrze. Słusznym bowiem jest ograniczenie intensywności jej koszenia, gdy nie możemy zadbać o staranne i codzienne zraszanie trawnika oraz gdy natura skąpi deszczu. W tym roku na wsi trawę pierwszy raz skosiłem w połowie kwietnia. Tak więc po miesiącu swobodnego wzrostu przyszedł czas na kolejne koszenie. Zbyt mocne cięcie trawy w tym “suchym” okresie nie jest dla trawnika dobre. To nie jest przydomowy trawniczek, nie oglądam go na co dzień, więc może żyć własnym życiem. Do czasu… 🙂  Trawnik skoszony wygląda znacznie lepiej.

Kreci robota czy psia harówka

Wrócę jednak do kreta i innych sprawców trawnikowo-ogrodniczych nieszczęść. W tym roku na moim terenie kret jeszcze się nie ujawnił. Ostatnie kopce rozgrabiłem jesienią ubiegłego roku. Być może jestem beneficjantem wojny, którą z nimi toczą obaj moi bezpośredni sąsiedzi? Tego nie wiem. Może jakaś choroba? O nornicach wspominałem. W poprzednich sezonach nie miałem do nich żadnych zastrzeżeń. Zwykle nie dostrzegałem śladów ich bytności. Koty zainteresowane nie były lub… nie chciały się zdobyczami chwalić. Trawa urosła, więc komu by się chciało szukać w jej gęstwinie dziurek?

Nornice w ogrodzie

W tym roku sytuacja zmieniła się diametralnie.  To, że nornice w ogrodzie grasują, zauważyłem już wczesną wiosną. Liczne otwory w ziemi dało się dostrzec w kilku miejscach. Trawa porosła, więc “mysie dziurki” zniknęły w jej gęstwinie. Mój pies postanowił mi jednak udowodnić, że nornice w ogrodzie są plagą. Gdy ja zajęty byłem koszeniem trawnika, Farguś również wziął się do swojej psiej harówki. Omal każdą malutką dziurkę powiększył do rozmiarów zdecydowanie już zauważalnych. Ponieważ pies myśliwski ma nocha, mogę wnioskować, że pokretowe kanały mają licznych mieszkańców. Nornice same też potrafią drążyć. Houston? Mamy problem…

Nornica ruda (Myodes glareolus) należy do rodziny chomikowatych. Występuje licznie i bardzo często mylona jest z myszą. Prowadzi raczej nocny tryb życia, ale – w przeciwieństwie do myszy – nie zobaczymy jej w naszym domu. Ślady bytowania nornic widzimy po licznych otworach w gruncie. Nornice nie usypują kopczyków, więc ich działalność odróżnić od działalności kreta dość łatwo. W odróżnieniu od kreta nornice nie zapadają w sen zimowy.  Nornice żywią się głównie nasionami, larwami, owadami, ale nie pogardzą młodymi pąkami drzew, na które całkiem nieźle potrafią się wspinać. Natomiast zimą ich łupem padają m.in. owoce, nasiona i kłącza. Szkody, które czynią w ogrodach, to najczęściej powyjadane nasiona, cebule kwiatowe, także bulwy i kłącza.

nornice

Psy lubią kopać

Trudno. Świetnie. Jedno zdjęcie nie robi wrażenia? Zapewniam jednak, że wiejski trawnik wygląda, jak po przejściu rodziny wściekłych kretów. Następnym razem każdą rozkopaną przez goldenka dziurę oznaczę stosowną chorągiewką. Mój wiejski trawnik będzie przypominał pole minowe. Znawcy goldenów twierdzą, że z wiekiem piesek się uspokoi. Nie mogą jednak dojść do porozumienia, z jakim wiekiem… 😀 Tymczasem cieszymy się jego nieposkromioną energią i okazywaną radością. Taka to natura golden retrievera. Znajomi psiarze potwierdzają, że skłonność do kopania mają nie tylko goldeny i jamniki. Chciałem to mam. Dołki zakopiemy, brudny nochal umyjemy… Trawka i tak urośnie. Nornice w ogrodzie… pozostaną. 😀

nornice

Biedactwo się napracowało? No i co? Fargo! Gdzie te nornice? Hm? Nie ma? Ba! Skopałeś sprawę i tyle. W ciągu dnia śpią w głębokich norkach. W korytarzach ich teraz nie znajdziesz. Ale brawo! Uprzykrzaj im życie. Szybciej się wyniosą. Mnie co prawda też życie uprzykrzasz… Trudno. Świetnie. Coś za coś. 😀

Nornice? Cenne dla innych

Tak. Choć każdy ogrodnik przyzna, że nornice w ogrodzie spotkał nie raz (tzn. na pewno widział skutki ich bytowania), to mało który wie, że od nornic zależy życie wielu innych gatunków zwierząt leśnych. W ich łańcuchu pokarmowym nornice odgrywają zasadniczą rolę. Z tego to istotnego (!) powodu nie powinno się nornic zabijać ani truć. Z ich licznego występowania zadowolona będzie: sowa, lis, kuna, tchórz, myszołów, wydra oraz kot. Walka z nimi powinna ograniczyć się do odstraszania oraz utrudniania ogrodowego żywota. Niszczenie (zatykanie) tuneli i częste zalewanie ich wodą najczęściej skutkuje szybką wyprowadzką płochliwych nornic. Z naturalnych odstraszaczy dobrze działa czosnek i liście laurowe. Połączenie kilku sposobów oraz nasza wytrwałość może dać najlepsze rezultaty.

Polub i podziel się treścią z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

1 + dwanaście =