Reneta szara. Jabłoń niezgody. Drzewa owocowe

Wielu sądzi, że przedwiośnie to właściwy czas na bielenie pni drzew owocowych. Spory błąd, albowiem tę czynność należało wykonać przed nastaniem mrozów, czyli np. w połowie grudnia lub najpóźniej na początku stycznia. W lutym takie działania mijają się z głównym celem, jakim jest zabezpieczenie pni drzew owocowych przed przemarzaniem. Jeśli to zrobiliśmy we właściwym czasie a grudniowe deszcze zmyły wapno, można powtórzyć tę czynność już w styczniu. Wapno do bielenia drzew owocowych kupujemy gotowe, więc nie ma potrzeby samemu bawić się w przygotowywanie śmietanowej farby z wapna, wody i np. gliny. Słomiane chochoły wokół pni? Też można. Ale oczywiście przed zimą a nie po zimie 🙂

Drzewa owocowe

Od lutego do kwietnia powinniśmy zająć się wiosennym wycinaniem starych, zniszczonych lub zbędnych pędów drzew i krzewów owocowych. Ale bez szaleństw, ponieważ nie mamy pewności, czy mrozy to już przeszłość. Przycinanie pozwala przyjrzeć się z bliska omal każdej gałązce. Być może dojrzymy jakieś szkodniki lub wczesne objawy chorób drzew roślin sadowniczych. Trzeba będzie już teraz coś z tym zrobić. Kolejne cięcie drzew owocowych dopiero latem.

jabłoń reneta szara

REKLAMA

Jabłoń reneta szara

W ubiegłym sezonie letnim musiałem wyciąć jedyną jabłoń, która dumnie rosła w moim wiejskim ogrodzie. Przez kilkanaście lat broniłem staruszki, mimo wielu protestów sąsiada, którego irytowały przerastające na jego teren gałęzie, spadające liście i jabłka. Jabłoń rosła tam prawdopodobnie od najmniej 60 lat. Zdania okolicznych są podzielone, ale ktoś pamiętał, że sad zakładany był zaraz po wojnie. Pech chciał, że wraz z podziałem przed sprzedażą terenu, staruszka znalazła się metr od granicy działki sąsiedniej.

Staruszka to reneta szara. Przez wielu nazywana Królową Jabłek. Szczepiona. Nigdy nie opryskiwana. Olbrzymia. Co dwa lata rodziła piękne zdrowe owoce. Dwa lata temu, na prośbę znajomego ogrodnika, udało mi się wyciąć nieco wilków, które zaszczepił w swoim sadzie. Był bardzo uradowany, że nie zapomniałem o jego prośbie, bo tak stare drzewa owocowe (stare odmiany) to rzadkość. Muszę mu się przypomnieć…

jabłoń reneta szara

jabłoń reneta szara

ruda kocica Tośka

Tak więc staruszki nie ma. Ostał się jeno pień, co do którego nie mam pomysłu. Póki co. 🙂 Sąsiad chyba już zadowolony. Ale o sobie tego powiedzieć nie mogę, bo jakoś tak dziwnie teraz w tym miejscu. Muszę się przyzwyczaić. Rudej Tośce jednak – jak widać – bardzo się podoba. 🙂 Niezły punkt obserwacyjny.

Wycinka reneta szarej była konieczna, bo pień drzewa był w środku wypełniony grzybem. Jakiś czas temu oczyściłem wnętrze, aby ocenić sytuację. Wielka pustka, w którą mogłem włożyć całą rękę i jeszcze sklepienia nie dosięgałem. Wiem, że kiedyś na wsiach wlewano do środka bodaj cement, aby wypełnić pustkę i w ten sposób wzmocnić obrastający wokół „miesień”. Silne wiatry parokrotnie połamały znaczną część korony jabłoni. Korygujące cięcia nic nie pomagały. Po kolejnym cięciu jabłoń miała kształt dość dziwacznej litery „es”. Przy każdej wichurze bałem się, że kolejny gwałtowny powiew letniego czy jesiennego wiatru powali ostatni konar tam, gdzie ja podejrzewałem a sąsiad od lat był święcie przekonany. 😀

Cóż? Zwyciężył zatem rozsądek. Jakkolwiek sąsiada przekonałem, że wycinam, albowiem obawiam się, że powalone wiatrem drzewo uszkodzi mi płot, który właśnie ubiegłego lata wreszcie w pocie czoła postawiłem.

😉 O stawianiu płotu z drewna przy innej sposobności.

Polub i podziel się treścią z innymi.

2 thoughts on “Reneta szara. Jabłoń niezgody. Drzewa owocowe

  • 2017-09-19 o 09:06
    Permalink

    Reneta, choć nie wygląda za dobrze, jest chyba najsmaczniejszym jabłkiem jakie istnieje ( oczywiście prócz papierówek). Widzę, że Państwa jabłuszka też są miejscami omszałe (twarda, ciemniejsza skórka). To nie jest wynikiem choroby?

    Odpowiedz
    • 2017-09-19 o 10:45
      Permalink

      Witam serdecznie. Panie Andrzeju, o ile dobrze pamiętam, to taką urodę te owoce tej jabłoni miały zawsze. Były zdrowe. Kupiłem teren pusty, niezagospodarowany… słowem jedno spore perzowisko. Na obszarze starego ogrodu wydzielono kilka działek. Mnie przypadła ta z jedną jedyną renetą szarą. Przewężenie u dołu pnia świadczyło o tym, że jabłoń była szczepiona. Nigdy nie stosowaliśmy oprysków. Owoce zawsze były zdrowe, choć jabłoń nie owocowała co roku. Ale to… wiadomo. Ciężko było ustalić kiedy jabłoń była sadzona, ale dowiedziałem się, że ogród był przedwojenny i można sądzić, że jabłoń też. Pewnego lata grabiąc resztki skoszonej trawy znalazłem monetę. Schyliłem się z przekonaniem, że to współczesne pięć groszy. Po oczyszczeniu okazało się, że to moneta z 1944 roku. Oczywiście niemiecka. Pomyśleć, że po tylu latach znalazłem ją w trawie.
      Tej jabłoni już nie ma. Musiałam ją wyciąć, ponieważ coroczne wichury mocno ją osłabiły. W sezonie, w którym ją ścinałem miała już tylko 1/4 korony. Tegoroczna nawałnica połamałaby ją doszczętnie. Tak więc pocieszam się, że uprzedziłem naturę i że przed wycinką dostarczyłem znajomemu ogrodnikowi kilkanaście zdrowych wilków, z których zaszczepił nowe pokolenie tej jabłoni. W tym roku posadzę młodą renetę zaszczepioną z tamtej. Cenne geny zachowane.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

jedenaście + 8 =