Mas-kotka, czyli jeden dzień z życia goldena na wsi

Fakt. Mam kotka. Kotek został w mieście, jako że nadal jest kotem tylko dochodzącym ze statusem “pobyt tolerowany”. Pod naszą nieobecność jest dokarmiany przez sąsiadkę, która opiekuje się mieszkaniem i ogrodem. W łazience, do której ma swobodny dostęp przez małe uchylone okienko, ma pozostawioną suchą karmę i świeżą wodę. Chwilowy brak towarzystwa jakoś musi sobie sam zrekompensować. Obiecałem sobie, że jeśli po wakacjach, mimo obecności psa, nadal będzie okazywał chęć pobytu, zabiorę go do weterynarza, czyli potraktuję jak kota własnego. Decyzja zapadła. Natomiast “maskotka” o wadze 33-35 kg (2 tygodnie temu ważył 32,5 kg) na wsi ma się wręcz doskonale. Właśnie minął 5 tydzień odkąd golden retriever “Fargo” pojawił się w naszym życiu. Wrócę na chwilę do sytuacji w mieście.

REKLAMA

Burek – kot dochodzący

Rudej już mnie ma. Kot Burek prawdopodobnie postanowił zrezygnować z wędrownego trybu życia. Do demonstracji zamiarów – jak myślę – nakłoniła go obecność Fargo. Po zbadaniu nowej sytuacji, kot postanowił pokazać psu, że on w tym domu też ma swoje prawa i tak łatwo z nich nie zrezygnuje. W dniach poprzedzających nasz wyjazd na wakacje, kot postanowił zaprezentować szereg zachowań, które w jego wykonaniu były dla mnie czymś nowym. Na przykład: siadanie blisko mnie na biurku, kładzenie się na moim brzuchu (Ruda bardzo lubiła to robić), czy nieodstępowanie swojej miski. Fargo pokazał, że jego miska też ma dla niego niebagatelne znaczenie. Tak więc przy swoich miskach kot burczał na psa a pies warczał na kota. Dodać muszę, że Fargo nie zachowywał się fair i, gdy tylko pojawiała się sposobność, jednym chłapnięciem jęzora wyjadał, co kot zostawił sobie na potem.

Na wsi weselej

Na wsi miękkie miejskie posłanie zastąpiono kocykiem w modną kratkę. Mimo wszystko Fargo najczęściej sypia na gołej podłodze w pobliżu legowiska swoich opiekunów. Muszę wyznać, że ludzkie legowisko też już zostało wzięte. 🙂 Fargo jednak nie nadużywa gościnności. Lubi przed snem wgramolić się na posłaną kanapę i czekać na porcję należnej czułości. Kolejna wizyta ma miejsce o poranku. Niestety, jest to wizyta przepełniona gwałtowną i nieokiełznaną psią czułością. Nie ma żartów. Golden retriever to duże zwierzę. Łasy na pieszczoty niczym kot, delikatności kota nie posiada. Już tego doświadczyłem. 😀

Pies szczeka?

Ano szczeka. Nadmierna skłonność do dobywania głosu troszkę mnie martwi. Mówiono mi, że goldeny to ciche psy, które muszą mieć jakiś istotny powód, aby zaszczekać. Fargo na wsi tych powodów ma chyba nadmiar. 🙂 Prawdopodobnie poczuł swoje terytorium i na każde psów szczekanie w okolicy, odpowiada swoim bardzo głośnym. A trzeba przyznać, że szczeniak ma zadęcie. 😀 W ciągu dnia da się to jakoś przeżyć. Robi to na zewnątrz i jest to znakomite antidotum na wyszczekanego jamnika z bezpośredniego sąsiedztwa. Jamnik ujada i ujada na zapas, bo… to jamnik. Oczywiście ja reaguję i swojego psa uspokajam. Udaje mnie się to coraz częściej. 🙂

Gorzej nocą lub o wczesnym poranku. Kilka razy Fargo dał taki koncert, że szklane lampy wiszące pod sufitem, zadziałały jak dzwon lub tuba nagłaśniająca. Głośne szczeknięcia bezpośrednio pod lampami sprawiają, że szkło klosza rezonuje. Efekt przedziwny. A lampy kupiłem trzy jednakowe. Piękne szklane klosze w kolorze delikatnej zieleni. Piesiunio: – Bow-wow! No i wszyscy na nogach. 🙂

Wiejski czy miastowy?

Zastanawiam się, co to będzie w mieście? Przed wyjazdem na wieś o tak późnej porze zaszczekał tylko raz. Było to po godz. 3-ciej nad ranem. Pomyślałem, że coś go wystraszyło. Nie zasnąłem wówczas i czuwałem do rana, bo obawiałem się powtórki. Na wsi sytuacja zrobiła się poważna. Oczywiście na wsi szczekanie psów nawet nocą nikogo nie dziwi i żadnych reakcji nie ma. Liczę, że po powrocie do miasta jakoś to opanujemy.

Tymczasem – jak na “goldenka” przystało – po fakcie mina niewiniątka i te oczy zdające się mówić: no co… no sorry… coś słyszałem, albo… coś wywąchałem,… co co… a bo ja wiem co… sorry… to przez mój nos… sorry… a może mi się śniło… wiecie… to tak odruchowo… sorry… ale że co… że która godzina… o, to sorry… wydawało mi się, że jest już rano… sorry… poważnie… hm… jaki kogut… właśnie… może kogut… sorry… no wiecie… kogut pieje, a ja szczekam… no sorry… szczekam… psy tak mają… ja tego nie wymyśliłem… ale i tak jestem fajny… co nie? 😀

Fargo, czyli zabawa na całego

Żadna drzemka ani popołudniowe polegiwanie nie może obejść się bez demonstracji przywiązania i dawki psiej czułości. A w ciągu dnia? Kosiarka? Ale fajnie! Grabie? Super. Podlewanie? Bajer! Kopiemy dołki? Ale jazda… 🙂 Wszystko go bawi. Do zabawy samodzielnej brzozowe gryzaki są najlepsze. Przygotowałem odpowiedni ich zapas. Wiosenna wycinka drzew jeszcze nie jest uprzątnięta, więc drewienek dostatek. Ale Fargo i tak zawsze coś sobie sam znajdzie. Brzozowe kijki znakomicie nadają się do nauki aportowania. Golden retriever to pies aportujący. Fargo robi to już całkiem nieźle. Najszybciej opanował komendę “siad”, ale to ponoć u psów normalka. Pracujemy dalej…

Dziura w płocie

Drugim po szczekaniu problemem jest skłonność do ucieczek i beztroskiej powsinogości. Ostatnio zaciekawiły go kury z sąsiedztwa przechadzające się po polu na tzw. wolnym wypasie. Płot z desek tarcicy budowałem kilka lat temu. Nie myślałem, że kiedyś będzie ogrodzeniem terenu, po którym będzie biegał pies. Umyślnie siatki leśnej nie zakładałem, aby nie utrudniać życia mojej kocicy, która lubiła zapędzać się na okoliczne pola. W tym roku zmuszony byłem do założenia siatki leśnej, ale napiszę o tym później. Mam kilka podpowiedzi dla tych, którzy będą mieli ten sam kłopot z psem, z takim ogrodzeniem z desek tarcicy oraz z siatką leśną.

Polub i podziel się treścią z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

czternaście − jeden =